Beatafeatured
… Beata traci życie. Dosłownie, teraz, właśnie teraz. Na liczniku 38 lat. Myślę o jej ojcu, który traci jedyne dziecko, który szuka winnego. Ale po kolei. Pan Zbigniew szesnaście lat temu pochował żonę. Miała 46 lat i – ot tak, zwyczajnie – skręciła nogę schodząc z Gubałówki. Po tygodniu już nie żyła. Zrobił się zator. Cztery lata później ich córka urodziła Julkę. W czasie, gdy mała Czytaj dalej