Kamykfeatured

Mail do 26-letniego Pawła, najstarszego syna szklarniowego Sławka:

Witaj, Pawle!

Zajmowałam się Twoim tatą w hospicjum. Jak sam Sławek powtarzał, byłam jego ulubioną wolontariuszką. Przegadaliśmy długie godziny.
W ciągu pół roku można zyskać przyjaciela. Ja zyskałam.

Na dwa ostatnie tygodnie kwietnia wyjechałam w góry. Przed wyjazdem stan Sławka był całkiem dobry – rozmawialiśmy, śmialiśmy się.
Po powrocie przeżyłam szok.

Wszyscy w hospicjum mówili, że mam się przygotować na to, że nie ma już kontaktu z Twoim tatą.
Gdy weszłam do pokoju i powiedziałam Sławkowi, że już wróciłam i będę przy nim jak długo tylko mogę – zaczął poruszać brwiami i szybciej oddychać. Mam absolutną pewność, że wiedział o obecności – jedynie słabość nie pozwalała, by to pokazać.

Przed wyjazdem Sławek prosił mnie, bym przywiozła z gór jakiś kamyk. Taką mieliśmy umowę.
Nie wiem, czy tata Ci mówił, ale na urodziny dostał ode mnie chorwacki kamień. Sławek dużo opowiadał o Chorwacji, waszym męskim żeglowaniu. Tysiące obrazów, marzeń… Byłam w Chorwacji dwa razy; wręczając mu kamień powiedziałam: „Skoro ty nie możesz do Chorwacji to Chorwacja przychodzi do ciebie”. Sławek bardzo się wzruszył.
No i tak się zaczęło z tymi kamieniami.

Oczywiście mam obiecany kamyk.

Gdy przyszłam do hospicjum dwa dni przed Jego śmiercią – zapomniałam go zabrać.

Na drugi dzień, od rana, siedziałam ze Sławkiem kilka godzin. Tego dnia, raz jeszcze, przyjechałam wieczorem pobyć z Twoją mamą. Wtedy znów nie zabrałam kamienia. Były ważniejsze rzeczy. Ostatecznie z hospicjum wyszłam o 23.00.

Sławek zmarł rano następnego dnia…
Obudziłam się o 6.50 z dziwnym przeczuciem, że Sławka już nie ma. Potem dowiedziałam się od Atomka, że Twój tato odszedł o 6.45.

Bardzo chciałam przyjść na pogrzeb, ale nie wiedziałam czy dla Was to nie będzie za dużo – zobaczyć kogoś z hospicjum.

I stąd moja prośba:
Chciałabym wiedzieć, gdzie dokładnie pochowany jest Wasz tata, by móc tam pojechać i zostawić obiecany kamyk. To ważne dla mnie.

Ściskam Cię mocno, Pawle.

Sławek dużo mi o Tobie, Marysi i Filipie opowiadał. Wiem, jak bardzo Was kochał i jaki był z Was dumny. Pamiętaj: choć taty fizycznie nie ma, pozostała jego miłość.

Życzę sił.

Agnieszka

.

  • Anonimowy

    Przyznam szczerze, że czasami po prostu brakuje mi sił aby skończyć czytać dany wpis… Jestem tu od kilku dni i nie raz już wycierałem oczy… Pozdrawiam serdecznie

  • Ja czytam aby płakać…. 🙁