Do trzech razy – sztukafeatured
… Pan Kazimierz, tak mało dziś słów. Podaję sok w dziecięcym kubku, zwilżam wargi gazikiem, kremuję, głaszczę. Mam wrażenie, że jestem dziś tylko dla Kazinka, że tylko ja go widzę – co za natrętna iluzja. W przeciągu siedmiu godzin zaglądam do niego tak często jak tylko mogę. Mały wyścig z czasem, który przegram i tak. Za którymś razem spotykam syna. Bezradne, życzliwe oczy, które uśmiechają się do mnie z wdzięcznością, Czytaj dalej