0

Marekfeatured

… Marek, wrócił Marek – ten od okrągłego stołu! Omal nie usiadłam z wrażenia. Mieliśmy już nigdy więcej się nie zobaczyć – spotkanie przerwane w maju in medias res, gdy Marek niespodziewanie wrócił do domu. Pamiętam, że upieczony dla niego chleb przypadł wtedy bezdomnemu, pamiętam, że płakałam w samochodzie. Podobno Marek wrócił na kilkanaście dni do hospicjum – jednak w czasie moich wakacji. W sali Marka odwiedzam pewnego pierwszoligowego piłkarza; Czytaj dalej

0

Reniafeatured

… Nie pisałam w zorkowni o Tobie, Motylku. Nie było potrzeby. Ty zrobiłaś to najlepiej: http://proxa.bloog.pl/ Nasza hospicyjna Kasia spędzała u Ciebie całe dnie – cieszyłam się, że masz takiego przyjaciela; zaglądałam więc na chwilkę, dwie. Znam tę więź: Kazimierz, Dorotka, Czesiu, moje wszystkie Sławki, wreszcie Gosiaczek… Było dobrze, Reniu. Ostatni raz widziałyśmy się w zeszłym tygodniu. Kamyk z Chorwacji wciąż stał na stoliku, a Ty, ubawiona, przyglądałaś Czytaj dalej

0

Jestfeatured

… Powrót jest trudny. Odeszli niemal wszyscy pacjenci. Z duszą na ramieniu wchodzę do pokoju pielęgniarek z pytaniem o Dorotę. – Jest, jest. Co za ulga. Idę do pokoju Doroty, w kieszeni kamień z dziurką. Pod oknem, na jej łóżku, śpi jakiś pan. – Co z Dorotką? – pytam dyżurującą pielęgniarkę. – Oj, zmarła ze dwa tygodnie temu. Zaraz jak pani wyjechała, Dorota się posypała. Spała całe dnie, umarła Czytaj dalej

3

Oftopikowofeatured

… Odkładam tu ciężkie rzeczy, by iść dalej. Blog spełnia swoją funkcję – idę dalej. Tym razem zrzucę obrazy niezwiązane z hospicjum, które boleśnie wlokę za sobą, przepraszam. Właściwie jeden obraz, parę sekund. Mój synek idzie do pierwszej klasy. Pakuję piórnik, podpisuję farby, plastelinę, 16-kartkowe zeszyty, składam koszulkę na gimnastykę, wącham nowe książki. Wszystko to smakuje inaczej, mocnej; zatrzymuję się nad każdą Czytaj dalej

0

Przed wyjazdemfeatured

… Spędzam z Czesiem dużo czasu. Widzę, jak się zmienia, zapada się w siebie, jak tęskni za żoną, jak śpi. Ostatnio zaskoczył mnie bardzo przytomną obecnością. -Niech pani ze mną posiedzi. Nie musimy gadać, ja nie jestem z tych, co dużo mówią. Nie o to chodzi, żeby wciąż o czymś gadać. Możemy sobie ot tak posiedzieć. Niech pani zostanie jeszcze. Nie wiem, jak minęły prawie cztery godziny. Wciąż trzymam go Czytaj dalej

0

Ja cię kochamfeatured

… Ola umarła, jej dziecko umarło. Nie ma Zenka, który kiedyś dotknął otwartą dłonią mojego brzucha i płakał ze współczucia. Jego ciepła ręka miała mnie uleczyć, Zenek wierzył. Tak mało czasu z nim spędzałam, gdy odchodził. Gosia pochłaniała mnie wówczas bez reszty – do tego stopnia, że nadal trudno mi opisać to, co przeżyłyśmy razem, to, jak umarła na moich oczach. Tego dnia, co Gosia, za ścianą zmarł Czytaj dalej

1

Czesiufeatured

… Ciepły, lipcowy dzień, bezzębny, pogodny staruszek, wózek z lekko skrzypiącym kółkiem. Idziemy na spacer. Hospicyjny ogród skąpany w różach. Alejkę, którą jedziemy, zasypało płatkami; wygląda niczym chodnik po bożocielnej procesji. Skądinąd słowo „bożocielna” zawsze mnie fascynowało. Czesiu zadowolony; ile można leżeć w łóżku. Czas urlopów nie sprzyja spacerom. Wystarczy, że jeden z rehabilitantów odpoczywa nad morzem, a wózkowe rundki po ogródku stają się problemem. Przez Czytaj dalej

1

In medias resfeatured

… Ola, 34 lata, mama siedmioletniej Alicji. Jeszcze trzy miesiące temu była zdrowa, dziś umiera na czerniaka. Przerzuty wszędzie – wątroba, płuca, mózg. Zaczęło się od plamki, którą przyrumieniło słońce. Ola jest teraz w piątym miesiącu ciąży. W brzuchu mieszka dziewczynka, która umrze wraz z mamą. Dotykam jej nagiego brzucha otwartą dłonią. Więcej pytań nie mam. .

Darfeatured

… W poniedziałek z rana, równo dziesięć dni temu, stawiam się na hospicyjnym posterunku. Jeszcze nie wiem, że to jeden z najważniejszych dni. Wiem tylko, że cała jestem dla Gosi i jej bliskich. Gosiaczek zmęczony, zbolały. Minął ciężki weekend; dwa dni bólu to epoka. W piątek było bardzo źle: duszności, problemy z brzuchem. Bliscy spodziewali się końca. Coraz więcej rozmawiam z Łukaszem, mężem Gosi. Do tej pory najwięcej Czytaj dalej

2

Ciągi dalszefeatured

… Beatka umarła nazajutrz w obecności ojca i męża. Julka nie pojechała z dziadkami do sanatorium. Dużo ciepłych myśli w ich stronę. Wróciła Gosia. Po wczorajszym zebraniu dla wolontariuszy wpadłam poza dyżurami na oddział i zobaczyłam jej mamę. Co za serdeczne powitanie. -„Niech pani idzie do Gosi, niech pani idzie.” Gosia uśmiecha się blado i mówi, że dziś przyjechał mąż z córeczką. Słowo „córeczka” świeci w jej oczach dłuższą chwilę. Czytaj dalej

Loading...