Próbafeatured

Wchodzę do sali. Wiem, że jedna z pań jest po niedawnej próbie samobójczej. Nie wiem która. Jedna – pod ścianą, druga – przy oknie.

Pod ścianą. Przy oknie.
Można rozbić głowę o beton. Albo wyfrunąć.

Staram się z całych sił sprostać, być przy każdej tak samo.
Rozpinam się pomiędzy.

Pallium to po łacinie płaszcz.
Czasem też trampolina.

  • Anonimowy

    Z jednej strony trzeba być mięczakiem, by popełniać samobójstwo.. Najłatwiej jest wziąć tabletki i odlecieć zostawiając nierozwiązane konflikty, sprawy.. Z drugiej zaś strony trzeba znaleźć w sobie tyle odwagi, by zadecydować że to już jest koniec mojego bycia, życia.. Wiele w życiu przeszłam.. nowotwór – wznowy, "przystawianie" się do mnie teścia itd. ale nigdy nie podjęłam decyzji o samobójstwie. Za dużo mam jeszcze do zrobienia na tym świecie 😉 Kochajcie się i miłego dnia.. Szacunek dla Ciebie Zorko..

  • Taka u ciebie cisza lubię to . Pozdrawiam

  • Właśnie wróciłam z mszy za mojego kolegę z pracy, który rok temu popełnił samobójstwo.
    Przez siedem lat dzieliła nas tylko ściana pokoju.
    Szok, niedowierzanie, trauma przez kilka miesięcy.
    Nigdy nie podejmę się oceny takiego czynu u kogokolwiek.
    Nie wiemy, co ma w głowie i sercu taki człowiek.
    I jak ogromne musi być cierpienie, skoro zanim to zrobią, umiera w nich, naturalne wydawałoby się, pragnienie życia.

  • Anonimowy

    Oj, to trudny problem. Dwie moje koleżanki sporo się
    " nakombinowały ", aż wreszcie udało im się popełnić samobójstwo. Depresja, to musi być straszny ból duszy, skoro tak mocno chce się to zrobić. Czasem wysyłają sygnały, ale ktoś może się spóźnić i …..
    po wszystkim. To takie trudne przywrócić je życiu, muszą uwierzyć że jest po co i dla kogo ?
    Zorko, dodaj im sił swoją waleczną postawa- uściski- Jola W.

  • To takie ważne, kiedy ktoś się stara. Z całych sił zwłaszcza. Ale czasem… czasem się chce uciec od tych starań również.

  • Każdego dnia jest taki moment, kwoko, każdego. :*

  • Anonimowy

    Witaj, Zorko.
    Akurat żyję w kraju, gdzie samobójstwo ma inny wydźwięk niż w kulturze polskiej, katolickiej. Tu nawet językowo popełnić je to tłumacząc dosłownie "zdjąć z siebie życie". Statystyki też znacząco wyższe.
    O tym się rozmawia normalnie. Sama tak rozmawiam z niedoszłymi. Myślę, że gdy się postaramy pozbyć patrzenia na to, jak na coś złego (bo kultura stygmatyzuje), możemy podjąć rozmowę, która odczarowuje tabu i pozwala oswoić tego rodzaju pomysły,potraktować je jak jedną z wielu alternatyw, nie koniecznie jedyną. Tego rodzaju doświadczenia mówią mi też, że nie zawsze samobójstwo jest efektem depresji. Czasem jest osobistą, w pełni świadomą decyzją w obliczu określonego bilansu własnego życia.
    Trzymaj się tam między nimi dwiema. Nie wątpię, że otworzysz drzwi do każdej po swojemu mistrzowsko taktownie i mądrze.
    Pozdrawiam
    Agnieszka

  • Mysle tak sobie, że nikt nie jest w stanie zrozumiec osobe, która odbiera sobie zycia i nikt nie ma prawa jej oceniać.
    Ja gdyby nie było malego…. czesto o tym mysle nie ma dnia abym nie myslala. I zmuszac do zycia tez nie nalezy kazdy musi jakos sam ze soba dojsc do tego i moze wtedy zrozumie wartosc swego zycia…..
    Jesli ono ma dla niego jakąkolwiek watość ale tez gdy jest sie tak bardzo chorym to ja sie nie dziwie czasami ból i bezsilność sa o niebo silniejsze niz wola walki….
    Pozdrawiam.