Życzeniefeatured

Lekarz zaprzecza temu, co widzę. Kontaktu z pacjentem brak, uśmiechy, owszem, ale mimowolne, Pe często nie mruga na zawołanie, nie rusza sam ręką; dominuje spastyka.

Rusza, Panie Doktorze, tylko czasem o centymetr i po minucie od prośby.

Uśmiech – gdy jest powód. Czasem nieadekwatny, wiem, widziałam, natomiast zawsze związany z silną emocją. Na przykład ze stresem, strachem, wzruszeniem. Uczę się rozpoznawać. Pe – różnicować.

Poczucie humoru obezwładniające.

Dwa razy płakaliśmy.
Zgodnie z kontekstem, Panie Doktorze.

Tak, były łzy.

Zamiast kilkukrotnego mrugania, Pe szeroko otwiera oczy. To zawsze znaczy „tak”. Proszę spróbować.

Proszę też pomyśleć, Doktorze, czy czasem nie robi Pan krzywdy rodzinie mówiąc, że kontakt z Pe jest tylko życzeniowy, że rehabilitacja niewiele da.
Wie Pan na pewno? Oni i tak się boją, tracą wiarę. Łatwo ich złamać.

Pan bada go 5 minut. I rozumiem.
Pan ma wiedzę, najnowsze wyniki.

Siedzę przy Pe godzinami, codziennie, cierpliwie dostrajam się do jego rytmu. Wiem znacznie mniej, widzę sporo.

Proszę mieć tę odwagę, Panie Doktorze, proszę czasem słyszeć.

To jedyne życzenie.

.

  • Powiedziałaś to lekarzowi?

  • żyjemy w tym samym miejscu, w tym samym czasie- a jednak każdy ma czas na coś innego i każdy tym czasem dysponuje inaczej. kto ma rację? wszyscy i nikt.
    Twoja prośba nie wydaje mi się być prośbą na wyrost. Jest bardzo w porządku, jak pan doktor zareagował?

  • Anonimowy

    Tylko Tramal…
    Na szczęście nie muszę pytać lekarza,
    Na szczęście jestem w domu!
    Po bólu.

  • Nie jestem żoną/siostrą. Ze mną się nie rozmawia.
    Czasem wpadamy na siebie, wtedy próbuję.
    Słucha jednym uchem.

    Ale nie słyszy.

  • Anonimowy

    Zorka,
    Tu podaje link do artykułu o Grahamie Miles: http://www.dailymail.co.uk/health/article-1306332/Man-Locked-syndrome-makes-amazing-recovery.html
    Jemu również lekarze powiedzieli że będzie więźniem swojego ciała do końca życia. Na szczęście im nie uwierzył.

    W Berlinie od 2000 roku działa Stowarzyszenie Zespołu Zamknięcia. Tu link do ich strony www: http://www.locked-in-syndrom.org/englisch/index.htm

    Znalazłam również portal francuskiego stowarzyszenia poświęcony Locked-in-Syndrom
    http://alis-asso.fr/

    Wogóle to wygląda na to że bardzo ważne jest działanie, nawiązanie komunikacje i rozpoczęcie rehabilitacji jak najwcześniej. A poziome ruchy powiekami kilka dni po wystąpieniu udaru są pozytywnym wskazaniem z neurologicznego punktu widzenia. Nie jestem lekarzem ale dla mnie to wystarczająco żeby walczyć. Trzeba próbować! Nie poddawajcie się!

    aga.ta

    p.s. Lekarze często nie chcą nic obiecywać bo po prostu się asekurują na wypadek niepowodzenia.

  • Bardzo dziekuję.
    Pe od tygodnia rusza oczami również na boki. Wiem, że są programy komputerowe, które można obsługiwać ruchem gałek ocznych. Nie odpuszczę.

  • Ewa

    Niektórzy lekarze zapadają na dziwną "chorobę" zwaną "syndromem Boga"

  • poszukiwacz_Sensu

    Walka trwa, a walczy się do końca…

    A rodzina nie moze przekazać Twoich słow lekarzowi? może wtedy by zareagował..

    I masz racje – sa takie programy, m.in. ludzie z SM z takowych korzystają. Po przyszłym tygodniu (tj. po sesji która oblewamy Cola 😉 ) mogę pogrzebać za takim czymś, jeśli w czymś by to pomogło. Teoretycznie moja działka naukowa…

  • Rodzina nic innego nie robi…

  • Więcej pokory, panie Doktorze, więcej pokory.

    Nie odpuszczaj, Zorko.
    Poza tym czyż sama diagnoza "zespół zamknięcia" nie definiuje tego, że chory jest świadomy, że słyszy i czuje???
    Wszak to nie śpiączka ani utrata przytomności, tylko zespół zamknięcia – Doktor nie jarzy, Doktorze?

    … może trzeba byłoby nagrać Pe, może wtedy Najjaśniejszy by się ugiął co do interpretacji? Nie wiem tylko, czy to możliwe – wszak kamera musiałaby być włączona długo…

    Ech.
    Brak słów.

  • Anonimowy

    probuj tez jedenak zrozumiec lekarza moze naprawde nie ma czasu

  • Nagrałam. 🙂

    Ps. Anonimie niepodpisany, chyba nie zrozumiałeś. Czas mam ja, lekarz nie musi. Życzenie nie odnosiło się do czasu.

  • to właśnie miałam na myśli, gdy napisałam, że napierniczasz w zycie – dokładnie to.

  • Anonimowy

    Często jest tak, ze lekarze patrza na pacjenta przez ściśle określone kryteria medyczne i rzadko kiedy dopuszczają do siebie, ze może zdarzyć się cud. Dla nich liczy sie tylko własna wiedza. Czasami lekarze bawią się w Pana Boga. Polecam książkę "Oskar i Pani Róża" Erica Emanuela Schmitta. Przepiękna książka. Zorko nie poddawaj się:). Walcz choćby wydawałoby się, ze przegrywasz tę walkę. Wierzę w Ciebie, ze wywalczysz o swoje. Podziwiam twój upór i to, ze się nie poddajesz.

    Pozdrawiam
    Justyna

  • Nadzieja leczy. Mógłby się lekarz nauczyć ją dawać.

  • Anonimowy

    LC Technologies, Inc. – amerykańska firma produkująca systemy do komunikacji z osobami pozbawionymi funkcji motorycznych.
    http://www.eyegaze.com/applications/disabilities-solutions/
    Kosztowne, ok $10000. Oferują język polski jako dodatkowy. Najbliższe biuro/dystrybutor w Dreźnie. Kontakt: Markus Joos joos@interactive-minds.com

    Na pewno jest więcej firm i produktów konkurencyjnych. Się znajdzie.

    aga.ta

  • "kontaktu z pacjentem brak"- jak to jest,że zaprzeczamy istnieniu czegoś tylko dlatego, że nie zawsze i nie od razu możemy to zobaczyć? Tyle jest przecież rzeczy wokół nas których nie widzimy a wiemy,że są choćby powietrze, miłość itd. Nie można ich dotknąć, nie pachną, nie mają kształtu i koloru, ale nikt nie wątpi w ich istnienie.
    Z emocjami jest jakby na odwrót. Kiedy widzisz płaczącą kobietę- wiesz, że jest smutna, tupiącego nogami trzylatka, bez trudu odgadujesz, że coś go złości. A kiedy ktoś z jakiś względów nie potrafi zwerbalizować emocji na już na zasadzie akcja- reakcja to łatwiej założyć, że ich nie przeżywa z domyślaniem się za dużo roboty nie lubimy zagadek- smutne błędne koło.
    Warto pamiętać o jednym: lekarze mają wiedzę i statystyki i aparaturę i wytyczne wszystko zobiektywizowane maksymalnie – klarowne, jasne, szablonowe. Tylko ALE polega na tym, że życie nie jest szablonowe i czasem wybiega poza ramy tego co w myśl medycyny może, a co nie może się zdarzyć. Jedni nazywają to cudami inni nieodkrytymi możliwościami ludzkiego mózgu. Tak czy inaczej nie da się zaprzeczyć temu co dostrzegasz, bo to po prostu jest, choć czasem pewnie trzeba się wysilić by to zobaczyć. Życzę Wam żeby te uśmiechy, łzy i wymrugane rozmowy były siłą na każdy kolejny dzień! A wtedy nie może się nie udać!!! 🙂 Ściskam moooocno

  • Jest siła w narodzie! :*

  • Aga.to, nieustająco dziękuję.

    Zobacz to:
    http://disabilityhorizons.com/drake-music-helping-disabled-people-to-make-music

    Pe jest, dodam, kompozytorem. 🙂

  • Czytam!
    I pozwoliłam sobie wrzucić link na mojego bloga, czy nie ma Pani nic przeciwko temu?
    Pozdrawiam!

  • Jasne, że nie.

  • Anonimowy

    ja nie mam pewnosci kto robi krzywde- czy lekarz odbierajac nadzieje( byc moze slusznie, byc moze dzeki temu rodzina powoli oswaja sie z nieuchronnym)czy Ty dajac nadzieje na kontakt( byc moze nieuzasadniona)
    to jest trudne do wywazenia- bo czy nadzieja trzeba zyc do konca czy lepiej oswajac sie z nieuchronnoscia zdarzen
    z drugiej strony- nikt oczywiscie nie jest bogiem i nie wie co bedzie
    moze kazdy ma swoja role- Ty inna a lekarz inna i oba podejscia sa tak samo sluszne

  • Jestem z wami. Nic mądrego mi na myśl nie przychodzi…
    Zorka, a może ci obiad jakis podrzucić, co?

  • Jaką nadzieję na kontakt?
    Kontakt jest faktem. Nie tylko dla mnie, dla rodziny również.

    Męczą mnie trochę truizmy. Jasne, że każdy ma swoją rolę.
    Nie walczę o zmianę roli, a o dialog, którego elementem byłoby słuchanie.

    Ps. Grzeczna prośba do anonimów, podpisujcie się choćby imieniem.
    🙂

  • Demostenes, jeśli obiad razem, to w knajpie i na spółę.
    Się należy.
    Jak głosił Mądry: kochaj bliźniego jak siebie samego. 🙂

  • elw

    Ile stanowisk tyle komentarzy, tylko Pe nie może zabrać głosu….przeraża mnie ten syndrom, czytałam i oglądałam "Motyl i skafander" , przeraża mnie mucha siedząca na gałce ocznej i niemoc…

  • Anonimowy

    Zorka, to drobiazg. Wszyscy mamy jakies bitwy to wygrania. Wspierajmy sie – to normalne. Moze tez bedzie odrobinke lzej walczyc 🙂

    Odwiedzilam Disability Horizons – i dochodze do wniosku ze mamy szczescie zyjac w czasach gdzie technologia tak pomaga zmniejszyc bariery w zyciu. Nie tylko osob niepelnosprawnych.

    A wyszperalam cos oczywiscie: Firma Sensory Software International Ltd oferuje produkt „The Grid 2”, ktory sluzy do komunikacji przez ruchy oczu. Przedstawiciel w Polsce to firma Harpo http://www.harpo.com.pl i biuro ma na ul. 27 Grudnia 7 w Poznaniu (!) tel. 61 8531425, email: info@harpo.com.pl
    Oprocz dystrybucji Harpo prowadzi rowniez prace badawcze, miedzy innymi nad sprzetem wpomagajacym komunikacje.

    Ale poki co to mam tu cos fajnego na dzis za 0 zl tudziez 0 $: bardzo prosty system, ktory opracowal ojciec Jasona Becker’a – muzyka chorego na Lou Gehriga (ALS).
    http://jasonbeckerguitar.com/eye_communication.html
    Jason, calkowicie sparalizowany od 1997 roku nie przestaje komponowac (z pomoca komputera:)

    aga.ta

    p.s. Musze znow przeprosic za brak polskich znakow. Moj komputer ma dzis zly dzien i ignoruje przelaczanie na PL.

  • :*

  • Anonimowy

    Nie wiem czy to doszło do Ciebie, napisałam Ci e-maila. Nie umiem się tu połapać. Trochę słaba jestem w te klocki.

  • Ewa

    Zorka….co sie stało?
    Czytałam komentarze od początku….i na końcu Twój.

  • Ewa? Co się stało z czym?

  • Anonimowy

    Teraz wiemy, że Anioły mogą podzielić się swoimi skrzydłami. Dzięki za to, że Jesteś !!!
    georges i mery

  • Anonimowy

    jesli Pe ma zdiagnoizowany zespol zamkniecia to znaczy, ze wg wiedzy medycznej jest w pelni swiadomy i moze porozumiewac sie z otoczeniem za pomocna ruchow galek ocznych i powiek- skoro tak to nie rozumiem dlaczego lekarz uwaza, ze kontakt jest zyczeniowy? z drugiej strony twierdzenie, ze rehabilitacja niewiele da jest byc moze w 100% prawdziwe i lekarz nie mowi tego rodzinie by ja dolowac tylko by nie miala nierealistycznych oczekiwan- aga

  • Rodzina (niniejszym pozdrawiam Georgesa i Mery!) całkiem przytomnie ocenia sytuację.

  • Mnie przeraża jedno, że takie teksty między sobą opowiadają pielęgniarki i to na cały regulator, gdy rodziny nie ma w pobliżu. Chory to oczywiście słyszy. Znam to z mojego przypadku, który opisałam. I pamiętam przerażenie Taty, gdy słuchał, jak mała nadzieja jest dla niego. Do tej pory pamiętam jak z jednej strony łapał wszelkie słowa nadziei a z drugiej jak odreagowywał, gdy mówiliśmy, że przecież żyje a dopóki piłka w grze……nie mógł mówić, więc też porozumiewaliśmy się z nim interpretując jego bezgłośny szept.

  • Anonimowy

    Przed laty mój tata dostał dwustronnego wylewu. Zupełny paraliż, włącznie z krtanią. Lekarze powiedzieli, że nie wyjdzie z tego. Tata ruszał tylko powiekami. Brat narysował alfabet i tata przekazywał nam różne informacje. Cały czas miał zachowaną świadomość. Personel szpitala w to nie wierzył.
    Mama przez miesiąc walczyła o niego w szpitalu – z lekarzami, pielęgniarkami. Np. o to, żeby wyjęli sondę, bo wróciła trochę praca krtani i przełyku. Ale trzeba było kłaść go na boku i cierpliwie karmić łyżeczką. Mówiono, że to bzdura.
    Za własne pieniądze prowadziła taty rehabilitację. Do szpitala przychodził masażysta i fizjoterapeuta, bo już miał zanik mięśni.
    Potem wypisała tatę na własne żądanie do domu. Lekarz na odchodne powiedział, że w warunkach domowych tata umrze w ciągu paru dni.
    Po miesięcznym pobycie taty w domu mama zamówiła u tego lekarza prywatna wizytę. Tata siedział (podtrzymywany poduszkami), ubrany, ogolony i cichutko (fakt, że ledwie zrozumiale) powiedział na jego widok: "dzień dobry panie doktorze" i zaczął się strasznie śmiać. Lekarz się zrobił cały czerwony.
    W rok później tata pojechał do sanatorium. W tym samym sanatorium był na rehabilitacji ten lekarz po wypadku samochodowym. Przyszedł kiedyś do taty wieczorem z butelką koniaku i chciał się z nim napić. Pewnie taka forma przeprosin.
    Tata mówił, że w szpitalu wiele razy wysłuchiwał wulgarnych rozmów tego lekarza z pielęgniarkami. Kiedyś sobie zaczęli nawet niewybredne żarty z taty robić.
    Tata nigdy nie odzyskał pełnej sprawności fizycznej, ale przeżył jeszcze 19 lat i prowadził aktywne życie towarzyskie, bogatą korespondencję.

  • Anonimowy

    • Głaszcz mnie i dotykaj jak najczęściej, tak dobrze jest czuć, że jesteś obok.
    • Mów do mnie jak najwięcej, twój głos jest muzyką dla mych uszu.
    • Mów do mnie wolno, dość prostymi zdaniami, na ten moment trudno mi zrozumieć dysputy filozoficzne i zdania złożone.
    • Możesz mi o wszystkim opowiedzieć, nadal jestem członkiem rodziny, chce wiedzieć, co się dzieje z moją rodziną.
    • Powiedz mi, co słychać u moich znajomych, co w pracy.
    • Nie jestem dzieckiem, nie mów do mnie zdrobniale, jak do niemowlaka.
    • Poczytaj mi o moich zainteresowaniach, kup gazetę, którą czytam.
    • Za każdym razem jak jesteś u mnie doświadczasz cudnego uczucia bycia potrzebnym. Miłe prawda? Podaruj mi czasem to uczucie, powiedz mi jak się czujesz, podziel się radością, smutkiem, daj mi odczuć, że też jestem Ci potrzebny/a.
    • Przynieś mi moje ulubione przedmioty, chce poczuć się jak w domu.
    • Kto jak nie Ty wie, co lubię najbardziej, podaruj mi małe szczęście: zapach kawy, makijaż, mój ulubiony perfum, smak czekolady na ustach, masaż stóp.
    • Obserwuj mnie uważnie, tak bardzo pracuję nad drobnym gestem, by dać Ci znak, że słyszę i rozumiem. To nie jest nic wielkiego, czasem mrugnięcie okiem, grymas na twarzy, szybszy oddech.
    • Bądź cierpliwy, każdy gest to dla mnie wielki wysiłek, potrzebuję czasu.
    • Masuj mi dłonie, to na nich jest najwięcej receptorów pobudzających mózg.
    • Jak będziesz miał chwilkę w domu nagraj mi kilka słów na kasetę magnetofonową, to taka namiastka Ciebie To Ty znasz mnie najlepiej, wiesz, jaką muzykę lubię najbardziej. Wiem, że płyty czekają na mnie w domu, ale zanim do niego wrócę przynieś mi je tutaj.
    • Czy wiesz, że jestem tutaj, także ze względu na Ciebie. Kibicuj mi w tej trudnej drodze do zdrowia, ciesz się z małych kroczków i kochaj, nawet, jeśli do końca życia nic nie miałoby się zmienić.

    Mam brata w śpiączce od 4 lat (stan wegetatywny) ale wiem, że on jest „w sobie” tylko my rodzina to wiemy inni nie, bo: „ to roślina”, tak mówią.