Pestkafeatured

Są relacje, które rosną we mnie jak drzewo.

Wpierw pestka; pędy wiją się żyłami, obejmują kości, gałęzie rozplatają włosy, konary rozpościerają ramiona.

Zakorzeniam się, otwieram zielone dłonie. Orgia śpiewów, kwiatów i piór.

Gdy padną opłatki, przychodzi spokój. Tu i teraz w słońcu, w ciepłym deszczu.

Owoce, nieplanowane, toczą się w świat. Gubimy napisane liście, kolory i pamięć.

Rośniemy już tylko w głąb, pod białą kołdrą puchu.

Pestka zostaje.
Ciepły kamyk przy nadziei.

.

  • doskonałe.

  • Anonimowy

    Cały problem polega jedynie na tym czy potrafimy tę "pestkę" przyjąć…czy jesteśmy jak żyzna gleba czy jak twarda skała. Oby jak najwięcej pestek w nas wzrastało:-)

  • Anonimowy

    anka kowalska:)jakoś tak to było – przylatują ptaki, zjadają owoc, a pestka zostaje. co jest twoją pestką?- nie przytoczę dosłownie, bo of kors nie mogę odnaleźć książki na półce. ale tak mi się skojarzyło.
    a.rok

  • Mi sie pestka kojarzy z filmem z Janda i Olbrychskim.
    Pewnie znowu nie na temat.
    Ale ja taka przyziemna inzynierka jestem.

  • :)))

  • Bardzo akuratny ten "ciepły kamyk przy nadziei", bardzo! Jak powiedziałybyśmy z moją przyjaciółką: pięknie Ci się to zdanie ulepiło! Ona to chyba takie największe zresztą we mnie drzewo przypadkowo zasiane. Czekam właśnie na północ, bo wtedy w Kazachstanie szósta rano (tam ją, obieżyświata, na rok wywiało), a że nic się nie pali, to niech się trochę wyśpi 🙂
    Niestanne pozdrowienia z Krainy Brudnych Okien i Miłych Naparapetnych Fajansów! 🙂 M.

  • Ściskam obie. 🙂