Kulkifeatured
…
Edyta, lat niewiele więcej, długie rzęsy, wyostrzone rysy, blada.
– Mogę w czymś pomóc? Może zrobić herbatę?
– Nie, jest Matka. Niech się zajmie. Chociaż na koniec niech się ZAJMIE, wykaże. Poza tym obcy mnie męczą. I tak niewiele czasu mi zostało.
Nie biorę do siebie, wychodzę.
Na korytarzu mijam zmęczoną Matkę. Siwa kulka toczy się po kuchni, łazience, tarasie, odbija się od nakrochmalonych ścian. Sto powodów, zadań, zleceń, bezsensów.
Siadam przy Emilce, która, tak jak kiedyś pan Jacek, najlepiej czuje się na korytarzu. Widzi wszystko, nie musi dzielić sali. Rozmawiamy o koralach, bibelotach, pijemy herbatę.
Matka wychodzi. Niemodny, wiśniowy płaszcz, siatka, torebka, zmęczenie.
– Do widzenia państwu – bezbarwnie rzuca w naszą stronę.
Kula się w stronę przystanku.
Emilka w swoim żywiole. Oglądam kolczyki w kształcie żołędzi upolowane na targu staroci, słucham opowieści o innych domowych skarbach. Starcza ich na dobre 20 minut.
Na schodach ciężkie kroki.
Matka ma coraz dłuższe ręce, siatka szura po podłodze. Siwe kosmyki kołyszą się miarowo, kok się sypie. Matka staje za mną, opiera ręce na ramionach i szepce do ucha:
– Widzi pani. Byłam już na przystanku. Córka dzwoniła. Mam przesunąć stolik.
Reszta między słowami.
Gasnę, Emilka gaśnie, z jarmarku wracamy na korytarz. Gdy Matka wychodzi, wstaję i obiecuję, że będę często zaglądać do Edyty. Obie wiemy, że to nic nie da, że się nie ułoży.
Nic się nie ułoży.
Syzyf znów toczy się po schodach.
Kroki jak kulki grochu.
Echem o ścianę.
.
-
Anonimowy
-
Demostenes
-
Sto1000krotka
-
Nitki A nitki
-
Anonimowy
-
Justyna K.
-
Małgosia
-
Alex
-
Faustyna
-
Anonimowy
-
Anonimowy
-
Dorothea
-
MW
-
mama FiK
-
Anonimowy
-
doktorant-na-obczyznie-londyn.com
-
Anonimowy