Napisfeatured
– „Stracić twarz”, tak mówią. Ja, proszę pani, tracę twarz dosłownie. Nie, płakać nie będę, tak tylko mówię, bo to jest nawet zabawne. Pod opatrunkiem rośnie mi skorupiak, ukwiał, cała koralowa rafa. Nie chce pani tego widzieć.
Herbata jest niepotrzebna, drzwi mogą być otwarte, do sklepu iść po nic nie trzeba.
Siadam obok i skubię mankiet.
Wolałabym uciec. Do lidla, do ikei obok – po cokolwiek, po pretekst.
Siedzę, skubię.
Nie nadam się tu do niczego, pionowa zmarszczka na czole, oczy w podłogę. Chcę przetrwać tę ciszę, choć nie wiem dla kogo to bardziej, dla niej czy dla siebie.
Siedzę.
Widzę jej buty, gumowe kapcie za grosze, do domu/ogrodu/szpitala. Długopisem ktoś wydrapał: „KROKSY”.
– Niezłe te buty – mówię. – Firmowe, ręczna robota.
A ona parska śmiechem:
– Wnuk stwierdził, że są złe bez napisu. Wieczorem wzięłam długopis i sru.
-
NaMarginesie Życia
-
Bartek Biernacki
-
Blog Caffe
-
Bardzo Poważnie
-
Anonimowy
-
Anonimowy
-
Dora
-
an3czka
-
Ju
-
Anonimowy
-
Anonimowy
-
Anonimowy
-
Anonimowy
-
Patusiowe Szczęście
-
an3czka
-
mama FiK
-
dawid