Wigiliafeatured

Błyszczące umywalki, miarowy szum muszli klozetowych i lodówek, czysta podłoga. Z pokoju pielęgniarek snuje się muzyka – tak cicha, że przezroczysta. Gdy stoi się na wewnętrznym tarasie, słychać echo telewizora. Pani portierka leniwie sączy kawę z mlekiem, opróżnia bombonierkę. Niemal słyszę, jak stukają klawisze telefonu od świątecznych smsów. Ryby hipnotycznym ruchem pływają w jeziorku, właściwie niczym już nie różniąc się od pobliskich roślin. Choinki nagrzane od lampek, kwiaty podlane, tabletki podane.

Sen, brak snu może, trawienie, zmęczenie, trwanie i czekanie.

Wigilia, ciche preludium.

Za przymkniętymi skrzydłami drzwi domykają się powieki.
Niektóre na amen, inne tylko na sen dobry.

W klepsydrach okien sypią się ziarenka puchu.
Tworzy się biała kołdra. Świąteczna, świeża.
Szczelnie okrywa zbolałe ciała – cienkie już jak opłatki.

Kto komu narodzi się tej nocy?
Kto przyjdzie i na jaki świat?

.