Panowiefeatured
Pan A zachorował na raka. Gdy o diagnozie dowiedziała się żona, powiedziała, że przeprasza. Podjęła już decyzję, on ma nie pytać dlaczego – i tak nie zrozumie. Rozwód bez orzekania o winie, wyprowadzka. Szpital jeden, drugi, potem hospicjum. Na święta wysłał do żony smsa, ale coś się stało z komórką.
Pan B mieszka sam, mieszkanie wynajęte od znanej lekarki. Lekarka pracuje w szpitalu, popołudniami prowadzi gabinet. Internet wypluwa mnóstwo dobrych opinii na temat jej pracy, podejścia do pacjentów. Pan B, ze względu na osłabienie chorobą i uporczywy ból, raz po raz wzywa karetkę. Po miesiącu pani doktor prosi go, by jednak się wyprowadził – tryb raczej natychmiastowy. Winni są ponoć sąsiedzi, pytają do kogo ta karetka i po co. Pytania krępują panią doktor. Pani doktor lubi oddychać pełną piersią, a z sąsiadami rozmawiać o pogodzie.
Pan C był w hospicjum, stan jest jednak na tyle stabilny, że trafił do domu. Odwiedzam go, biorę kompoty od mamy i ciasto. Nie dzwoniłam w wigilię, nie chciałam wchodzić z butami – wpadam do niego dziś.
– Jak święta?
– Brat u siostry nad morzem, córka u teściów, bo w tym roku tak wypadło. Syn też u teściów, zawsze tam jeździ od ślubu.
– Był pan w wigilię sam?
– No tak.
W wigilię wypucowałam dodatkowy talerz i sztućce, ustawiłam na stole, nie sprawdziłam. Tak mi wstyd.
Niedługo znów do nich jadę. Do niego.
Pan ABC weźmie swe kule, rękawiczki i da się porwać na spacer. Albo nie, bo mróz i ból.
Za dużo jak na jedną literę.
-
rybenka
-
AMELI
-
Justa
-
Anonimowy
-
Anonimowy
-
Anonimowy
-
wieloświaty
-
Anonimowy
-
Anonimowy
-
an3czka
-
Introwersja
-
Bartek Biernacki
-
Anonimowy
-
GAJA
-
Marta Ciesielska
-
Anonimowy
-
ZAP
-
Anna