Jeremifeatured

Widujemy się od kilku tygodni w przelocie, pytam co potrzeba. Potrzeba niewiele. Czasem świeżej herbaty w czystym kubku, przymknąć drzwi, pomóc przygotować się do obiadu.

– Jeszcze sam, dziękuję.

Dopiero niedawno:

– Pomoże mi pani usiąść?

Siadamy.

– Na wieszaku jest szlafrok, proszę mi go narzucić na ramiona.

Jeremi przygarbiony, chude nogi zwisają z łóżka, broda oparta o mostek.

– Ciężki dzień?

– Mam już dosyć. Plecy mnie bolą od tego leżenia, muszę posiedzieć, nie mam siły.

Kładę mu rękę na plecy. Wiem, że odwiedza go codziennie rodzina, wiem, że wszyscy tu starają się być mili, wiem, że to nie starczy. Robię kółka otwartą dłonią, doraźny masaż bez planu. Dwie, trzy minuty ciszy.

– To bardzo miłe. Nie pamiętam już kiedy ktoś mnie głaskał po plecach.

Mocno mnie to peszy, ale nie cofam ręki.

– Dziś środa, wychodzi pana gazeta. Ma pan, czy kupić?

– Dziecko, nie idź specjalnie, zimno jest.

– Nie idę specjalnie, pojadę po synka do szkoły, kupię i w drodze powrotnej podrzucę.

Po dwóch godzinach wracam. Na brzegu stolika ułożone w stosik monety, u góry dziesięciogroszówki. Jeremi śpi na plecach.

Widzę go po raz ostatni.

I nie wiem dlaczego, ale mocno zostaje we mnie ta chwila.
Nie mam do opowiedzenia Wam żadnej historii Jeremiego, brak puenty, zostałam tylko z tym, że czasem dobrze jest zamienić się rolami. Pocałować swoją babcię w czubek głowy, odgarnąć jej grzywkę, poklepać plecy taty, pogłaskać po policzku mamę. To nic nie szkodzi, niczego nie przekracza. Dodaje trójwymiaru do zakleszczonej roli, na moment odmyka schemat.

  • wzruszyła się bo ten dotyk jest taki prosty ale jakże niesamowicie trudny… ja mimo wszystko podziwiam Cię. Nie miała bym odwagi towarzyszyć miejscu gdzie przebywa śmierć choć wiem że być tam trzeba bo to co mam w głowie to tylko lęk przed nią. Sciskam mocno:)

  • Celne. Nie ma nic większego, jak drobne małe gesty pełne życzliwości, takiej zwykłej, codziennej.

  • teżOla

    Siedzę w pracy i ciągle widzę te 10cio groszówki równo poukładane. I tak mi smutno, że co chwilę na świecie gaśnie czyjeś światło, zanim zdąży się przeczytać tę gazetę.

  • Dotyk jest ważny.
    Zamiana ról z biegiem czasu jest oczywista.
    A właściwie – dobrze, żeby była oczywista…

    Całuję, odgarniam, przytulam, głaszczę.
    Głaskani przymykają oczy…
    Chciałabym trzymać każdego z nich za rękę, gdy będą umierać.
    Żyję nadzieją, że będzie mi to dane.

  • Jeremi… piękne imię.

  • Anonimowy

    Boże, jak bardzo trafiłaś w sedno! Waga drobnych gestów, drobnych dotyków męczy mnie od prawie 10 lat. Odkąd pamiętam, zawsze całowałam na pożegnanie moją mamę. Raz jeden wieczorem tego nie zrobiłam i rano umarła i to "bezdotykowe" pożegnanie dręczy mnie od tego czasu – prawie 10 lat.

  • katik

    takie banalne czynności, gesty, słowa, zle powiedziane, nie nie banalne , takie zwyczajne.Jednak w tym zabieganym świecie nie dostrzegamy co tak naprawde sie liczy, nie zastanawiamy sie nad upływem czasu i nad tym ze nie dla wszystkich mamy ten czas, te minuty, minuty…. , tak bardzo cenne. Ten gest, to słowo, to poprawienie grzywki czy przytulenie, nic nie kosztuje a jest dla niektórych nieosiągalne…

  • Nie dość, że nie przekracza, to pomaga obdarowującemu. Stawać się coraz bardziej człowiekiem, czyli tym, do czego został powołany, zanim zgrzeszył w Raju. Pozdrawiam.

  • Poruszyłaś mnie. Niby nie zawarłaś puenty itp. Jednak przekazałaś to co ważne, bez tego, w prosty, ale piękny sposób. Zaskakujesz i zachwycasz.

    Justyna

  • Anonimowy

    … bo wszystkim jest to potrzebne. Dziś milion razy wyściskałam swoją 7-latkę, przy okazji ucałowałam 82-letnią babcię (wiem, że to lubi), a wieczorem "pokotłasiłam się" ze swoją niespełna 18-latką. Gdy mnie praca sponiewiera, lubię bez słowa "powisieć" na ramieniu męża. Dotyk ładuje akumulator.

  • Foe

    Witam, odwiedzam tego bloga po raz pierwszy i na pewno nie ostatni. Niesamowite historie. Pełno serca, serdeczności.

  • Taki dotyk działa na obie strony. Bywa odwzajemniony. I potem samo jego wspomnienie pomaga dalej żyć.

  • Wspaniały obraz Zorko. Czytam Twojego bloga od dawna. Wszystkie wpisy oszczędne i niezwykłe. Ale ten jest po prostu nieprawdopodobnie prosty i bardzo poruszający. Widzę te monety. I myślę o tym, jakim deficytowym towarem staje się dotyk i czułość w dorosłym życiu. Potrzebujemy ich tak bardzo jakoś dzieci i nie przestajemy potrzebować jako dorośli.

  • Popatrz , krótkie zdanie – pogłaskałam po plecach i kupiłam gazetę , a cierpiący człowiek czuł się " dopieszczony". Nieważne , że szybko odszegł – ktoś mu poświęcił czas , te ostatnie chwile życia. To ważne i Ty o tym wiesz, a my dzięki Tobie się uczymy. Dziękuję w imieniu tych wszystkich , dla których zrobiłaś tak nie-wiele – ściskam Cię serdecznie – Jola W.

  • Anonimowy

    To prawda – dzięki Tobie się uczymy bardzo ważnych rzeczy. Dziękuję 🙂
    Gosia

  • Anonimowy

    Mam 21 lat i żyję w ciągłym biegu. Sesja, praca, studia. Zawsze sobie obiecuje, pójdę dziś odwiedzić kochanych dziadków. Na obiecankach się kończy. Bo nie ma czasu albo czas jest, tyle że źle zaplanowany.
    Przeczytałam twój wpis, zrobiło mi się przykro.
    Dlatego, że nigdy nie wiemy co wydarzy się za chwil kilka. Dziś mogę kogoś uścisnąć, a jutro żałować, że nie robiłam tego częściej. I żałować, że czasu nie znalazłam.
    Dziękuje.