Przy morzufeatured

Dla tych, co przy morzu.
Niech Wam się ułoży.

Najbardziej polecam tę wesję, z oryginalnym dźwiękiem (klik):

„Father and Daughter” (Michaël Dudok de Wit)

  • Anonimowy

    Stopy wody po kilem…;)
    mama maja

  • boskie dźwięki. nawet bez wizji cudnie się słucha

  • Pani Agnieszko, baaardzo Pani dziękuję. Dzięki Pani blogowi ja, stara wiejska konowalica i wolontariuszka w Hospicjum, spojrzałam o wiele świeżej na swoją obecność w Hospicjum.
    Mój blog jest zahasłowany z powodu kłopotów z jedną wiejską "polytyczką". Ale gdyby Pani zechciała zajrzeć – byłby to dla mnie zaszczyt.
    an_toro@poczta.onet.pl
    Serdecznie pozdrawiam!

  • Natalia

    Ech. Jakos dopiero o Pani się dowiedziałam dziś, przez artykuł w Wysokich Obcasach 'Masz prawo cierpieć po utracie dziecka'. Czy mogę się podzielić?

    Mojego Filipka nie ma już rok, trzy miesiące i 19 dni. Gdyby nie wsparcie ze strony SANDS, angielskiej (gdyż mieszkam w Londynie), to nie wiem jak byśmy z męzem przez to przeszli.

    No i najwazniejsze ze szpital zachowuje się zgodnie z ich zaleceniami – jak traktować matki które rodzą martwe dzieci, jak mój Filipek. Przeprowadził nas szpital przez ten absurdalny czas godzin przed i po. Dał nam własny pokój, długie godziny z synkiem. Zrobił odciski rączek i nóżek. Dał kocyk, czapeczkę. Kocyk teraz w domu.
    Co ważne to to, że ta pomoc istniała. Czy przez 'Dlaczego' pracujecie tez ze szpitalami? Ja myślę że dzięki temu nie oszalałam. Chętnie pomogę coś napisać, jeśli to potrzebne.

    Choć blogerką już nie jestem, napisałam posta i tam, i na facebooku, zeby znajomi wiedzieli co ze mną robić. Wiem, ze pomógł nie tylko mi. Może komuś jeszcze też.

    https://www.facebook.com/notes/natalia-jaszczuk/o-filipku-i-dzieciach-kt%C3%B3re-odesz%C5%82y/10151737892901106

  • Brommba

    Zorko, wiem, że dużo się wokół Ciebie dzieje. Może nawet bardziej Cię to kusi, bo to realne, a nie wirtualne. Proszę tylko, nie zaniedbuj blogowego pisania. No chyba, że już Ci nie po drodze… Pozdrawiam ciepło,

  • Bardzo dużo, Brommbo.
    Historie rosną mi w głowie, najczęściej jednak wychodzi mi na to, że nie mam prawa/nie mogę naruszać, a na staranny dobór wymyślnych dekoracji nie mam zwyczajnie sił. O ile prościej pisałoby się bez pudru i kostiumów – takie pisanie jednak z wiadomych względów tu już nie wróci.

    Zmarła kilkuletnia dziewczynka, była u nas jedenaście miesięcy, tydzień temu byłam na jej pogrzebie. Nie mogę jakoś o tym pisać, nie mogę.
    Sporo się dzieje, dlatego pisanie odłożyłam na spokojniejszy czas, tu nie należy pisać w biegu. Poza tym w hospicjum jestem raz w tygodniu, to inny rytm.
    Pewnie pojawi się tu, na zorkowni, Wojtek. Od dawna chce, bym o nim napisała, nawet dzisiaj mi to powiedział w hospicjum. 🙂
    I tak mało mam słów. Wiem jak pisać, wiem po co i mimo to wciąż trzymam te historie; moszczą się, rosną, osiadają.
    Śmieję się do siebie, bo ostatnio tak ważę słowa, że chyba skończę jako autorka haiku. 😉

    Cieszę się, że wciąż tu zaglądacie, dziękuję za maile, wiadomości na facebooku, za Waszą cierpliwość.

    Uściski, jest tak, jak ma być. 🙂

  • Trzymaj się, Zorko. Co było, nie wróci. Rozumiem. Temat zbyt delikatny, a Tyś zbyt rozpoznawalna. Winnych brak, a jednak trochę żal. Ostatnio siedząc u dentysty kartkowałam Puls Poznania. Patrzę-Zorka. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Miło Cię widzieć w każdej odsłonie. Trzymaj się ciepło i niech Cię omijają rozczarowania.

  • Ha! Do "Pulsu Poznania" napisałam felieton o uważności nie wiedząc jeszcze, że za parę miesięcy zostanę zaproszona do współprowadzenia warsztatów mindfulness. Właśnie wracam z wieczornych zajęć i dużo we mnie spokoju. Jestem w drodze, staram się żyć uważnie, piszę/nie piszę, czasem jestem w hospicjum, a czasem mnie tam nie ma. Życie jest naprawdę OK.
    Zorkownia jak zwykle – dla cierpliwych. 🙂

  • Anonimowy

    Płomyczek człowieczeństwa. To smutne, że niektórzy chowają go gdzieś w sobie tak głęboko, że zapominają o jego istnieniu.

    Pozdrawiam z Przy morza.
    dede