Halinkafeatured

Pomagam pani Jance wysłać smsa. Mozolnie wystukany w czasie bezsennej nocy elaborat do wnuczki. Ćwiczymy przerzucanie wiadomości z folderu roboczego do skrzynki nadawczej i odwrotnie. Pełen sukces. Potem herbata, krzesło i opowieść:

– Wciąż o tym wszystkim myślę. Miałam sąsiadkę, mieszkała jakieś cztery klatki dalej. Wpierw było dobrze, zadbana, uśmiechnięta – potem nie wiem, co się stało. Zaczęła pić jeszcze jak żył jej mąż. Po śmierci męża poszło już na całego. Miała potwornie owrzodzone nogi, włosów nie czesała chyba wcale. Wciąż przesiadywała z lumpami na ławce pod blokiem. Raz widziałam, jak jakiś pijany facet rzucił z jej mieszkania fotel. Czwarte piętro, a ten krzyczy, żeby sobie wygodnie usiadła, bo ławka zajęta i żaden nie wstanie. Na szczęście poszła siku do klatki; mebel w drobny mak. Strach było dzieci puszczać obok. Kiedyś od pana Władka, stróża, pożyczyła okulary – że niby w urzędzie chce coś załatwić. Stróż z trójką dzieci i żoną na bezrobociu. Okularów nie oddała. Mnie zaczepiła tylko raz, prosiła o dwa złote na chleb. Spieszyłam się do kościoła, nie dałam. Potem gryzłam się całą mszę.
W tym samym bloku, choć jeszcze dalej, mieszkała trzydziestoparoletnia Halinka. Miała identyczną kawalerkę, jaką potem kupiliśmy pod wynajem. Mała, niepozorna. Halinka, o czym dowiedziałam się później, była z domu dziecka. Nie założyła rodziny. I niech sobie pani wyobrazi, że ta Halinka załatwiła pijaczce pomoc z MOPSu i chyba nawet rentę, chodziła z nią do lekarza i do okulisty, a mieszkanie wyprowadziła z długów. Myśmy potem kupili dom, więc ani alkoholiczki, ani Halinki nie widziałam. Po roku przyjeżdżam na osiedle, a tam? Pijaczka – ledwo ją poznałam. Nogi bez ran, obcasik, włosy pofarbowane, okulary na nosie, trzeźwa.

– A Halinka? – pytam.

– Wyciągnęła tamtą z nałogu, a potem umarła na raka.

  • Podobno Pan Bóg zabiera dobrych ludzi do siebie, żeby nie zdążyli się zepsuć na tym padole, a złych zostawia, żeby się poprawili.

  • Róża – mogłabym to samo stwierdzić, ale w odwrotnym kierunku… Złych zabiera, żeby nie zdążyli zepsuć innych a dobrych zostawia, żeby pomagali mu w naprawie innych…
    Pozdrawiam serdecznie!

  • Żeby to takie proste było. 😉

  • Agnieszka

    Świetna historia!

  • Anonimowy

    Halinka była aniołem, który miał tu coś ważnego do zrobienia… niech śpi spokojnie.

  • piękna historia zgadzam się z panią Różą

  • Anonimowy

    uwielbiam cie czytac fajnie ze jestes

  • zaglądam regularnie i "wkurzam się", że od wydania książki tak mało piszesz, ale jak już napiszesz… starcza do następnego razu 🙂

    Pozdrawiam.
    J

  • Piękne! I oby tylko być takim uważnym na ludzi i zobaczyć dla kogo mam być Aniołem!

  • Anonimowy

    Daje do myślenia. Tyle przecież można zrobić!

  • Anonimowy

    Piękne…

  • Anonimowy

    I poszła do Nieba 🙂

    Dobrze, że piszesz i człowiek myśli potem…co i ile mógłby zrobić dla innych.
    Dziękuję
    Magda

  • Aniele Boży Stróżu mój
    ty właśnie nie stój przy mnie
    jak malowana lala
    ale ruszaj w te pędy
    niczym zając po zachodzie słońca…
    (ks. J. Twardowski, fragment)

  • kiedyś Ci Zorko pisałam o mojej Mamci. Choruje na raka jajnika, ja przeszłam raka szyjki macicy. Mówiłam, jak strasznie los ją już doświadczył, ona inwalidka, przebyty czerniak, mąż alkoholik, syn menda….a teraz nawrót choroby. Przerzuty do wątroby. Nie wiem co jej powiedzieć. Płaczę non stop…..nie wiem. Jakie to niesprawiedliwe. Tyle razy prosilam Boga, pozwól chociaż Jej wyzdrowieć, tyle się nacierpiała. Nie potrafie tego znieść. Dzisiaj powiedziała, że się załamała. Został nam tylko tak krótki czas. A ja wiedząc, jak bardzo pragnie wnuczki, urodziłam Jej 2 miesiące temu wnusię. I jak sobie pomyślę, że nie będzie w jej życiu Babci….Boże….tak bardzo Ją kocham, tak bardzo mi Jej żal. Dlaczego? Zadam pytanie, którego nie powinno być, a jednak, dlaczego ONA?czy za mało w życiu wycierpiala?
    Nie wyobrażam sobie świata bez niej, nie potrafię ogarnąć jak wielki Ona czuje żal do świata, do Boga, skoro ja czuję tak ogromny.

  • Anonimowy

    spiesząc do kościoła nie mamy czasu by dać na chleb dwa złote…Zapatrzeni w wielkie ideały mijamy obojętnie leżących i owrzodzonych z obrzydzeniem. To w jakim celu tam chodzimy? Może po to by później mieć wyrzuty sumienia. ..Pozdrawiam S.

  • Anonimowy

    Ewelino, nie mogę przestać myśleć o Tobie. Mam "podobną" sytuację. Tato zmarł lata temu, teraz choruje Mama. Nie mam rodzeństwa, dziecka, ani nikogo do kochania.
    Relacja matki z córką jest jedyna, wyjątkowa, czuła, nie do zastąpienia.
    A tak…
    Dziura, pustka, wyrwa, przepaść, dno.

    Tak, to cholernie niesprawiedliwe. Zawsze i dla każdego.
    Wirtualnie przytulam,
    B.

  • Nie ma sensu mówić o niesprawiedliwości – po prostu dobrym być … to sens życia … i tyle. Pomodlę się za Halinkę.

  • Anonimowy

    wiedziałam, że jak już coś napisze to zetnie z nóg…
    mnie też szkoda, że piszesz rzadziej, ale rozumiem, że masz też mnóstwo innych spraw na glowie..
    marucia

  • Anonimowy

    Jola Wawrzynek

    jest wiele sensu w mówieniu o tym, co się czuje w takiej sytuaji. Owszem, nic to nie zmienia, ale co z tego? Niesprawiedliwśc jest faktem.

    A dobroć w dzisiejszym świecie jest często odczytywana jako frajerstwo, niestety…
    To też niesprawiedliwe.

  • Anonimowy – a wiesz , że ilekroć robię coś dobrego , słyszę od swojej "ulubionej" znajomej ….." nie chcesz, żeby Ci było źle, nie rób innym dobrze". Wiele razym musiałabym jej przyznać rację i wiem , że trudno jest zachować się po swojemu , przyzwoicie i mimo wszystko wkurza mnie to "przysłowie" i robię swoje. Jestem również frajerką, ale … jestem sobą.Przykro mi , że Halinka cierpiała. Pamiętam dr Dragon ( specjalistkę od SM) , pomogła wielu ludziom i stworzyła oddział szpitalny w Rybniku dla chorych na SM. Wyjechała na stypendium naukowe do USA z zamiarem poszerzenia swojej specjalizacji i tym samym pomocy chorym . A jak skończyła ? Jechała autobusem ,w czasie ostrego hamowania spadła jej na głowę walizka , uszkodzone kręgi szyjne, roślinka , umieranie i śmierć. To też niesprawiedliwe i śmierć Halinki jest niesprawiedliwa i wkurza mnie, że nie można z tym nic zrobić. Tylko pamiętać i być wdzięcznym za to że byli.

  • Droga B.
    Napisałaś piękne słowa, że więź między Matka a córką jest szczególna. Święta racja…
    Bardzo Ci współczuję, że jesteś w tym sama. Fakt, ja mam męża, córcię. Jednak patrząc na swoje życie tera i Jej, dotyka mnie jeszcze większy żal do świata i Boga, że nie miała "normalnego" życia, że całe było usłane cierniami raniącymi do żywego przy każdym kroku….
    Jeżeli chcesz pogadać napisz eschool@p.pl

  • zle napisałam adres eschool@vp.pl

  • Anonimowy

    Dzięki, Ewelina
    Dzięki, że tu napisałaś. To wysarczy za wsparcie.
    B.