W kawałkachfeatured

Jestem rozmontowana na części
pierwsze.
Roz mon   to   wa
na.
Miałam trzynaście lat gdy po raz
pierwszy zobaczyłam „Podwójne życie Weroniki”. Dotknęłam czegoś,
czego nie mogłam zrozumieć i o czym nie przestawałam myśleć. Mama patrzyła
dziwnie, gdy po raz trzeci poprosiłam o pieniądze na bilet do kina. Ten sam
film Kieślowskiego.
Za każdym razem łapałam coś innego.
Numer tramwaju, którym jedzie pierwsza Weronika i numer hotelowego pokoju
Weroniki drugiej, smuga światła na murze, pył starej kamienicy spadający na
policzek, staruszka, spojrzenie z tłumu, kulka ze światem na opak i w drodze. Kieślowski
uczył mnie patrzeć.
Po Weronice przyszedł czas na
„Dekalog”. Wyłudzone od taty kasety VHS, TV Polonia i czatowanie na
podłodze przy magnetowidzie. Nagrałam wszystkie dziesięć filmów, chłonęłam je
miesiącami. Dopiero później „Trzy
kolory”. „Niebieski” rozsadził mnie w pełni dopiero po śmierci
M. Wcześniej „Czerwony” i „Biały”. Potem „Przypadek”,
„Amator” i dokumenty. Przecierałam oczy ze zdumienia. Widziałam coraz
więcej.
Kieślowski pokazał mi nie tylko
świat, pokazał też Boga. Do dziś tak właśnie Go widzę. W kadrze pomiędzy
palcami, poza kościołem, pod słowem, w gestach, fleszach. Niewierzący Kieślowski. Świecki
pogrzeb, jak Szymborska – tak bardzo uczciwie i z Bogiem. Jeśli jest. Nie wiem, brak tej pewności uważam za jeden z
większych darów.
Panie Michale, porównaniem do TEJ
wrażliwości rozmontował mnie Pan na kawałki. 

Forma jednak to też temat. Oddycham
Kieślowskim, patrzę nim na bliskich, na miasto, hospicjum. On, Szymborska i
Herbert. Potem długo nic. 
Piszę to w wielkich emocjach – mój
blog, moja myśloodsiewnia i wolność. Dziś chcę tak właśnie, na pełnym gazie
egzaltacji i szczęścia.

Jerzy Stuhr?
Po cichu marzyłam, by trafił na
bloga, szczególnie, gdy przeczytałam jego „Tak sobie myślę…”. Nigdy
nie ośmieliłam się napisać. I oto widzę pana Jerzego z moją książką w ręku.
Słyszę: „Zorkownia krzepi”…
Jurek Owsiak?
Szał.
Moje dzieci ratował sprzęt
Orkiestry. Wciąż rosło we mnie poczucie, że należy się odwdzięczyć. Wrzuciliśmy
do puszki dwie złote obrączki po dziadkach, ale nie starczyło. Po paru latach synek
zagrał na rzecz WOŚP, jednak wciąż wychodziło na to, że jestem bardziej
obdarowana, niż daję. Czułam, że o tym, ile dostałam, muszę Jurkowi powiedzieć.
Nie listem. Pewnego dnia po prostu stanął obok,
a ja skorzystałam. Widziałam potem zeszklone oczy Jurka i już wiedziałam:
trzeba go mocno wspierać, oczy nie kłamią. Nagraniem o „Zorkowni”
zrobiłeś mi, Jurku, wielki prezent. Przecudnie podskakujesz
(„Mo-hi-ka-ninem”), z energią czytasz fragment książki. Wybrałeś
tekst o wolontariuszach-krzesłach. Akurat ten… Trudny do przyjęcia, choć prawdziwy.
Anna Dymna?
Kobieta-zjawisko, kobieta-siła.
Nawet nie marzyłam, że kiedyś ją uściskam, że spędzę z nią niemal cały dzień,
że tyle doda mi otuchy. …I że powie mojej mamie do słuchawki:
– Może być pani z córki dumna, bo jest piękna, mądra i wspaniała. Mama od kilku
dni świeci.
Z uwagą przyglądam się temu, z jaką
determinacją mierzy się z bezradnością i wygrywa, mozolnie nadaje sens, ile ma
siły, mądrości. Jak bardzo pomaga innym, jednocześnie ratując siebie. O tym, że przeczytała
„Zorkownię”, dowiedziałam się niedawno. Zobaczyłam film i płakałam
jak bóbr. Dlaczego Róża tego nie doczekała…
Historię jej Fredka czyta sama Ewa Błaszczyk! Pamiętam, jak rozmawiałam w
hospicjum z Różą o fundacji Budzik: – Są ludzie, którzy mają nadspodziewaną
siłę. – mówiła. Pani Ewo, może to niewiele znaczy,
ale zorkowa Róża też miała na imię Ewa. W jakiś przedziwny sposób Ewunia
przekazała Pani tę kartkę bezdomnego Fredka w depozyt. Wyciągnęła z niej Pani
znacznie więcej niż ja. Proszę ją schować do portfela.

…I to Kieślowski właśnie.

Zrobił mi Pan największy prezent,
panie Michale. Trafił w punkt. 
I nie, nie pogniewałam się. 
Zdumiona popatrzyłam na rozmontowane kawałki i spokojnie przyszło do mnie: jest
dobrze. Tak jak jest.

  • Ta właśnie. Jak JEST.

  • Oni wszyscy mają rację- ksiażka jest niezwykła, blog jest niezwykły, ale Autorka- z szacunkiem, przez największe A – najbardziej niezwykła, bo Widzi i Słyszy i Czuje, uczy czucia, obdziera z naszych skorup, które miały nas chronić, ale tak naprawdę odbierały Czucie własnie. Zdjąć to, ten balast, tę grubą skórę, odczuwać i współczuć, kochać i myśleć. Za to dziękuję…

  • Anonimowy

    Odkryłam Zorkownię już dawno,zanim ją znaleźli ci Wszyscy Wielcy – znawcy literatury,filmu,życia.Schlebiam sobie – ma się tego nosa:))) do wspaniałych ludzi,do dobrej literatury.Cieszę się ogromnie,że Zorkownię dostrzegli akurat ci Znani,których ja bardzo lubię,szanuję,którzy mi bardzo imponują tym,co robią,jakimi są ludźmi.
    Agnieszko,zasługujesz na wszelkie peany,jak nikt inny na świecie..
    Ewa

  • No muszę koniecznie kupić i przeczytać!

  • Ja jak Ewa, schlebię sobie
    trafiłam na Zorkownie przed konkursem na Bloga roku
    czytałam i płakałam i chłonęłam

    Zasługujesz Agnieszko:)

    myslę i mysle, jak ten obiecany autograf dostac..

  • Pani Agnieszko, mnie – prócz literackiej formy – najbardziej ujmują Pani terapeutyczne działania. Obdarowują obdarowani. Wszystkiego dobrego:).

  • Serdecznie gratuluję. Tak pięknie mówią o Twojej książce, o Twoim patrzeniu na życie i umieraniu.
    zasługujesz na każde dobre słowo, każdy dobry gest:)

  • Anonimowy

    A daj spokój… Jak dostaniesz Nike to będzie się czym chwalić… ;o)
    Chcę napisać, ale chyba poczekam, aż minie ten hałas.
    Póki co pozdrawiam i gratuluję. Tośka

  • Anonimowy

    Po 10 pójdę ją kupić. Chcę mieć tego bloga w papierowej formie. Lubię zapach książki. Takiej nowej. Zanim zaczynam czytać zamykam oczy i wciągam ją w siebie. Nie lubię jak ktoś pyta "Czemu płaczesz/się śmiejesz?" kiedy czytam. Wtedy wyrywa mnie ze środka świata w którym jestem. A to jest mój moment.

    Ania od Babuni

  • Wiedziałam! Też czuję się ukształtowana przez Kieślowskiego, jego "Weronika" to mój film życia. Nigdy nie będę pisała tak jak Ty – ale już od pierwszego przeczytanego Twojego wpisu – trafiłam tu od Kochanej CHUSTKI – wiedziałam, że Ty piszesz z najskrytszych zakamarków mojej duszy. Potrafisz wyrazić to, czego ja mam tylko przebłyski, jesteś poetką prozy, ubierasz w słowa sprawy prawie nieuchwytne, łapiesz je w locie i prosto, lekko ale też lirycznie i niesztampowo opisujesz. I siejesz. I to zostaje. I zobacz, jak jest wspaniale odbierane. Chapeau bas! Bardzo we mnie siedzą te Twoje słowa. Dziękuję, Zorko.
    P.S. Pozdrowienia dla małego Be. On i tak jest najlepszy:)

  • Ważna i wartosciowa recenzja, a w tle jeden z moich ulubionych utworów.

    Wzruszyłam się ta ilością dobra. Wątpię ostatnio w dobro i ludzi i potrzebuję dowodów, że nie warto wątpić.

  • eventhoughone

    Chciałam pogratulować, że udało Ci się dotrzeć do wielu (zwykłych) ludzi i zmieniać ich spojrzenie na świat.
    Za każdym razem gdy jestem u Ciebie przypominam sobie, że chce pomagać i jednocześnie wyrzucam, że to ciągle mało…

  • Anonimowy

    Droga Zorko, rozwiń proszę, jeśli możesz swoją myśl: (…) i z Bogiem. Jeśli jest. Nie wiem, brak tej pewności uważam za jeden z większych darów. Bardzo mnie ciekawi dlaczego tak uważasz:)

  • No i zostałam pokonana.
    Znaczy poddaję się:)
    Myślałam, że skoro bloga znam od A do Z, skoro czytam i chłonę na bieżąco od lat to książki kupować już nie muszę.
    Teraz widzę, że muszę.
    I chcę!
    I już wiem gdzie ją postawię, jak skończę remont.
    Zielone z pomarańczowym ładnie się będzie komponować, prawda Zorko?
    Na mojej półce "Zorkownia" przytuli się do "Chustki".

    To lecę do empiku:)
    I dziękuję za siercoszczipatielnyj wywiad w TOKFM.
    Urzekł mnie.
    I uspokoił:)

  • Dorotheo, u mnie takie wlasnie miejsce zajela Zorkownia na polce. Zielony z pomaranczowym. Zorkownia obok Chustki, odruch przy stawianiu ksiazki prawie bezwiedny, ale nie moglo byc inaczej.
    Po prostu.

  • Gagacik – cieszę się!:)
    Nie mogło.
    Po prostu.

  • "Droga Zorko, rozwiń proszę, jeśli możesz swoją myśl: (…) i z Bogiem. Jeśli jest. Nie wiem, brak tej pewności uważam za jeden z większych darów. Bardzo mnie ciekawi dlaczego tak uważasz:)"

    Rozwinę, ale nie teraz, nie tu, w komentarzu.
    Muszę popatrzeć jeszcze, posłuchać, pomyśleć, czy da się to ubrać w słowa.

  • I dziękuję Wam za to, że współdzielicie tę radość, że dobro rośnie.

  • Anonimowy

    Trafilam tutaj przypadkiem od "Chustki".
    Dziekuje ze jestes!
    Wydawalo mi sie ze ludzie zrobili sie tacy powierzchowni i zapatrzeni tylko w siebie i kolejna materialna rzecz, ktora musza miec.
    Ale czytajac twoje slowa, wiem ze jest to cos "wiecej"
    dziekuje

    Lucyna

  • kupiłam książkę już jakiś czas temu, ale musiała swoje odleżeć, bo trochę się jej bałam.
    jasne, że czytając bloga, wiedziałam czego się można spodziewać, ale tu jednak zawsze czytam po jednej notce. bałam się skali, nagromadzenia bólu.
    czekałam też na moment, kiedy będę miała więcej czasu, bo wydawało mi się, że trudno mi będzie przestać czytać.

    jestem już po lekturze. dzięki tej niezwykłej wrażliwości i delikatności, z jaką piszesz, nie bolało, choć oczywiście parę razy oczy miałam mokre. Twoje słowa Zorko weszły do mojej głowy i układają się tam. czuję, że jeszcze długo będą ze mną.
    dziękuję!

    i jedynie czego żałuję, to że kupiłam wersję elektroniczną – nie mogę się teraz nią dzielić ze wszystkimi, a bardzo bym chciała.

  • Anonimowy

    Wielka szkoda,ze tak ciekawa Audycja
    w Trójce w niedzielę; była późno w nocy. Niestety nie słuchałam /może będzie w internecie/?? Książkę przeczytałam, na pewno jeszcze nieraz będę do niej wracać.
    Pozdrawiam serdecznie Anna

  • Właśnie próbuję ją wrzucić na bloga.
    🙂

  • Anonimowy

    Dziękuję – Anna

  • Twój blog jest niesamowity. Rób dalej to co robisz i nigdy nie przestawaj. Książka cudo.