Dwafeatured

Gościmy w domu ekipę telewizyjną. Bo jestem mamą wcześniaka, któremu pomagał sprzęt zakupiony przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Bo trochę mnie w mediach i jakoś łatwiej dotrzeć. Bo zazwyczaj – kiedy wiem, że warto – decyduję się mówić.

 – Tysiąc trzysta gramów, stan ciężki, dwa wylewy, dziurka w sercu, chore płuca i oczy, respirator, inkubator.

Pokazuję zdjęcia. I przeskok z OIOMu : pierwszoklasista wygrywa szkolny konkurs talentów. Gra na pianinie w dniu zbiórki WOŚP. Zbiórka na wcześniaki.

– Wzruszona mama? – pyta miły pan. – Wszystko skończyło się dobrze.

Dobrze. Dobrze.
Decyduję się dalej:

– Wcześniej urodziłam dziewczynkę, żyła dziesięć dni. Też leżała w inkubatorze z serduszkiem Orkiestry. To nie wejdzie do materiału i rozumiem – przekaz ma być prosty. Chcę jednak, by pan wiedział: nie zawsze się udaje, mimo sprzętu. Dostałam jednak dziesięć dni. Całe dziesięć dni na nadzieję, bycie razem, na to, by móc się pożegnać. Jestem ogromnie wdzięczna.

…Chcę, byście i Wy wiedzieli.
Sprzęt pomógł nam DWA razy.

  • Bo liczy się każdy dzień, każda chwila ma w sobie zaczyn pełni…

  • Nigdy nie wiem co mądrego napisać Ci w komentarzu… ale za każdym razem czekam na nowy post… Cieszę się, że jesteś.

  • Bo to takie trudne jest….
    :***

  • masz rację, trzeba docenić dany nam czas i wykorzystać go. Pozdrawiam serdecznie
    Ewa

  • a mi zawsze łza w oku się kręci mimo to wracam i niecierpliwie czekam na kolejny wpis

  • Anonimowy

    Droga Zorko – moj Tatuś wyszedł i nie wrócił – umarł przy domu – okaz zdrowia- dopadł Go zator – srce stanęło – ale uwierz mi gdybym miała te 10 dni – gdyby leżał pod respiratorem i ktoś mi dał te 10 DNI powiedziała bym Mu wszystko czego Mu nie mówiałam przez całe 24 lata….dlatego dzieki maszynom miałaś własnie 10 dni – dlatego własnie dzis trza przekonać jak najwiecej ludzi aby wrzucili do tej puchy WOŚP jak najwiecej złotówek!!!!

  • :*

  • Zorko
    ja nie miałam 10 dni, nie miałam nawet jednego dnia z moją córką, ale widziałam w szpitalu sprzęt z serduszkiem
    i wiem że gdyby tylko moja córka nie urodziła się martwa, zapewne byśmy również skorzystali ze sprzętu fundacji
    Wiesz dziś nigdzie nie wychodziłam… szczerze zapomniałam o orkiestrze właśnie dziś
    i dzięki Twojemu wpisowi puściłam teraz on line, dziękuję
    Niech pomaga miliony razy…warto za każdym razem!

  • www.czujacwiecej.blog.pl

    W takim dniu jak dzis jest mi szczegolnie ciezko. Jest to niezwykle piekny dzien bo tyle ludzi daje szanse na zycie pomagajac najmlodszym. Moj synek nie mial szans na przezycie urodzil sie z bardzo niska waga urodzeniowa wazyl 490 gram przy wzroscie 30cm dokladnie w pierwszym dniu 24 tygodnia ciazy. Zyl tylko 2 godziny I nie lezal w inkubatorze z serduszkiem poniewaz jego Stan byl tak krytyczny ( lekarze dawali mu max12 godzin na przeżycie przy wyczerpującym ratowaniu) że pozwoliliśmy mu odejść tak jak chciał Bóg. Gdyby miał jakiekolwiek szanse zapewne lezalby w inkubatorze z serduszkiem. Mimo tego, że moje dziecko umarlo zawsze będę wspierać takie akcje. To naprawdę szczytny cel. Tak dużo pomocy, tak wiele ludzi dobrego serca .

  • Dziękuję.

  • nienawidzę pogodnego serduszka WOSP, bo przypomina mi o dramatycznych chwilach na OIOMIe.
    chirurg biegł szorować ręce.
    pielęgniarki krzyczały.
    jedna zapytała cicho: chce pani wejść się z nim zobaczyć?
    wiedziałam, że boi się użyć słowa "pożegnać". patrzyłam na kable i serduszka na aparatach, do tej pory kojarzące się z radosną kwestą.

    wczoraj byłam z synkiem na kontroli w szpitalu. chciałabym, żeby przeciwnicy Orkiestry spojrzeli mi w oczy. mnie i wszystkim rodzicom, których mijałam wczoraj na korytarzu.

    http://projektjunior.wordpress.com/2014/01/13/tuz-po-finale-wielkiej-orkiestry-dzis-trzynasty-czyli-to-byl-bardzo-dobry-dzien/

  • Gratulacje dla synka!

  • Myślę, że trzeba dawać świadectwo pomocy udzielonej przez fundacje WOŚP. Pan J.Owsiak jest nieustannie atakowany przez wiele organizacji. To co Pani, może pomóc w poprawie wizerunki tej szlachetnej akcji.

  • Jest mi przykro że Jurek Owsiak robiąc tak dobrą i wielką robotę musi się denerwować głupimi pomówieniami . Nikogo nie trzeba robić świętym , wystarczy uznać że robi coś , czego ktoś nie robi
    i nie robi niczego złego, tylko pomaga ratować życie … po prostu. Cieszę się, że prócz maluszków pomyślał też o starszych, na których już SZKODA pieniędzy – bo jak długo pożyją ?

  • Anonimowy

    Dziękuję za chwile wzruszeń. I dzieki za wsparcie J.Owsiaka prawdą.

  • Głupio jest powiedzieć, że to "piękna" historia, ale na pewno na miejscu będzie to, że chwyta za serce, wzrusza i daje do myślenia. Dobrze, że są tacy ludzie jak Owsiak i ludzie tacy jak Pani 😉

  • Anonimowy

    Wiesz, Agnieszko, już jakiś czas temu chciałem napisać parę słów, i jak to w życiu, mam wrażenie, że wybrałem najgorszy moment (nie mam pojęcia, który mógłby być lepszy!),ten szum Wielkiej Orkiestry, którego tak nie lubię (choć samą ideę jak najbardziej popieram!)- wyjątkowe parę dni dobroci dla bliźnich, jak Święta, przy okazji których udajemy dobrych, w każdym razie lepszych niż jesteśmy na co dzień, i chcemy naprawić (odkupić?) wszystkie nasze niegodziwości, . Nie lubię fałszu, zakłamania, które tak zadomowiło się w naszym życiu, póz,masek, tej całej "mimikry". Ty jesteś wyspą, nie mam wątpliwości, że szczerą i autentyczną, "przekutą" doświadczeniem. Tylko cały czas zastanawiam się, czy nie robi Ci się niekiedy mdło od pochwalnych postów, od tych "achów" i "ochów", które pewnie zaczynają w którymś momencie (zwodniczo?) żyć własnym życiem. Zastanawiam się też, czy chciałbym być mężem kobiety, niewątpliwie ślicznej i mądrej, ale skupionej tak bardzo na pewnej misji i idei (zakładam ze Twój mąż jest znacznie bardziej otwarty i tolerancyjny niż ja! I chwała mu za to!). Przy wszystkich swoich ułomnościach wiekowego człowieka mam nieznośne poczucie proporcji i łatwo wychwytuję jej zachwianie. Znałem kilkoro ludzi, którzy chcąc zbawić świat pominęli (zaniedbali?) coś pozornie bardzo trywialnego, a jednak równie bardzo ważnego i bliskiego. Ale z drugiej strony powiadają, że historia wymaga ofiar :).
    Już widzę te komentarze pełne oburzenia (jeśli łaskawie mój wpuścisz na forum!), ale pełen podziwu dla Twojego stylu pisania, (jestem pod nieustającym wrażeniem!),poczułem się nieswojo tak zdecydowaną jednostronnością. Jeszcze raz chylę czoła nad lakoniczną (w najlepszym tego słowa rozumieniu!) i poetyczną umiejętnością Twojego opowiadania. Masz talent, Agnieszko, zasłużenie Cię wyróżniono. Pozdrawiam, i wybacz ten jeden wpis nie do końca wpadający w "obowiązujący" nurt…

  • "Cały czas zastanawiam się, czy nie robi Ci się niekiedy mdło od pochwalnych postów, od tych "achów" i "ochów", które pewnie zaczynają w którymś momencie (zwodniczo?) żyć własnym życiem"
    – Tak, mam kłopot z pochwalnymi postami, pisałam już tu o tym – o alergii na podziw, o wkręcaniu mi nad głowę aureoli, a potem rozliczaniu mnie z tego pręcika. Rozumiem, że owe ochy i achy mają mnie w jakiś sposób nagrodzić za to, co robię, więc dlatego tu są, wpuszczam te komentarze szanując autorów i rozumiejąc potrzebę, dziękuję. W tę stronę natomiast nie idę, nie karmi mnie to. Chyba na tyle jestem poukładana w środku, że potrafię to porozdzielać; nagrody odbieram tak naprawdę gdzie indziej, nie tu. Oczywiście to miłe, doceniam ciepłe słowa – ale nie po to robię to, co robię. Do czasu blogowych nagród niewiele było tu komentarzy, a robiłam dokładnie to samo. Nawet w większym stopniu, bo teraz, przez obciążające mocno studia (które na szczęście za chwilę się kończą!), w hospicjum jestem tylko raz w tygodniu.

    "Zastanawiam się też, czy chciałbym być mężem kobiety, niewątpliwie ślicznej i mądrej, ale skupionej tak bardzo na pewnej misji i idei"
    – Pewnie musiałbyś więcej wiedzieć o takiej kobiecie, nie tylko to, że bywa w hospicjum i dobrze sobie tam radzi – wtedy łatwiej byłoby Ci podjąć decyzję. 🙂
    Nie chcę się tłumaczyć, pokazywać na co kładę największe akcenty, bo to jednak ten kawałek, kórego nie upubliczniam.

    "Przy wszystkich swoich ułomnościach wiekowego człowieka mam nieznośne poczucie proporcji i łatwo wychwytuję jej zachwianie."
    – Rozumiem, że wychwyciłeś w moim przupadku zachwianie proporcji(?). Pomyśl uczciwie i do końca: za mało danych, by tak orzekać. Natomiast wyczuwam, w tym co piszesz, troskę, nie złośliwość, dlatego się uśmiecham do Ciebie i odpowiadam: dobrze jest. Staram się żyć uważnie i coraz lepiej mi to idzie. Uważność to akurat jeden z największych zysków, jakie w życie osobiste wniosło mi hospicjum.

    Pozdrawiam ciepło i proszę gorąco wszystkich: podpisujcie się, nie bądźcie anonimowi.

  • Jest wiele osób które potwierdzają fakt ze WOŚP pomaga. Chciałabym się znaleźć w szpitalu w którym będzie znajdował się sprzęt zebrany z orkiestry. Chciałabym mieć trójkę, trójkę zdrowych dzieci.

  • och, Zorko…

    ja dla odmiany jestem pod wrażeniem proporcji: że mówiąc o tym, tak naprawdę mówisz o czym innym. i że jednak mówisz, bo wiesz, że warto, że gra jest warta świeczki.

    i komentarze, jakie przeczytałam… porusza mnie ten odzew mam, które straciły dziecko. ta wrażliwa struna, która rezonuje.

  • Anonimowy

    Zorka, moj syn tez jest wczesniakiem. Udalo nam sie nie do konca.
    Duzo slyszalam o tobie od Olikkka 😉
    Sciskam
    :*
    antonina_j

  • Czytam to (kolejny już raz) i zawsze porusza.
    Mocno.

    M.

    • Agnieszka Kaluga

      Dziękuję.