Batmanfeatured

Szarobury dzień, jedna smutna wiadomość do przekazania. Chwilę popłakaliśmy. Pe w pionizatorze, obok rehabilitant.

– Chcesz coś wymrugać?

Cztery mrugnięcia. Chce.
Mantruję alfabet, spisuję litery.

– Co-u-was.

Opowiadam. Staram się, by wyszło jak najzabawniej.
Smutna wiadomość wciąż ciąży.

– Jeszcze coś?

Raz, dwa, trzy, cztery.
Alfabet start.

– Ona-ubrana-w-lateks.

– …Pe, co ty za leki bierzesz? – Śmieję się. – Wszystko w porządku?
Boję się literować dalej. No ale.

– I-czeka-na-niego.

– …A czy ty czasem nie dyktujesz opowiadania? – Nagle przypominam sobie, że kiedyś proponowałam, by układał w głowie coś na kształt powieści.

Pe śmieje się coraz głośniej. Dwa mrugięcia równa się „nie”.
Jedziemy dalej.

– On-do-niej-te-batman-co-dziś-na-obiad?

Kawał.
Kawał dobrej roboty, Pe.