Pestki, skórkifeatured

Pan Artur, lat co najmniej dziewięćdziesiąt. Przywożę mu winogrona.

– Ostatnia kiść z ogródka, zjemy?

Artur siada na łóżku, sączy miąższ, powoli wypluwa skórki.

Historia życia mieści się w trzech godzinach. Opowieść z zielonymi przecinkami.
Skórki rosną na brzegu talerza.

Zabieram i niosę:

– Całe życie nienawidziłem ojca. Dziś nie pamiętam dlaczego.
Pamiętam tylko nienawiść.

  • Anonimowy

    …nienawidzilam ojca… Miałyśmy z siostrą żal do mamy, ze nie zostawiła go… Gdy zaczął chorować było tylko gorzej, acz odkryłam w sobie cierpliwość i siłę o jakiej nie snilam… Gdy umieral, nie wiem, czy to mozliwe… wywiązała sie między nami taka więź… poczekał na mnie…umarl, przy mnie kilka chwil po tym jak powiedzialam ze go kocham i ze moze odejsc… Minął rok. Zal jeszcze nosze w sobie, ale juz nie tak wielki… Za to tęsknota z kazdym dniem wzrasta. Ps. W zeszlym tyg wyrzucalam jego stary fotel…w nocy mi sie przysnil… Byl radosny iiiii chcial sernik i napoleonki 🙂

  • W idealnym świecie ludzi dorosłych wszyscy byliby sobie wszystko wybaczali, tłumaczyli, przepraszali. W realnym tak nie ma.
    Nie oceniam z zasady.
    Nie patrzę krzywo na żonę, która mówi, że nie jest w stanie być z "tym draniem" do końca i czuwać przy łóżku.
    Witamy w realnym świecie.
    Czasem coś boli za bardzo.
    Takie życie.

    Pozdrawiam
    Agnieszka

  • znam taką historie
    ojciec nie przyszedł na slub syna
    z zasady
    bo nie ten czas

    ojciec zaakceptowal małżenstwo

    50 lat później
    syn nie może wybaczyć nieżyjącemu ojcu że na ten slub nie przyszedł….

  • Nienawidziłam mojego ojca razem z moją mamą za to że nas krzywdził, że pił, przyprowadzał przyjaciółki do domu i nie przynosił pieniędzy na jedzenie, że obwiniał mamę za to że mój brat był chory na SM. Potem umarł brat , a niecały rok po nim mama, a w jej chorobie tato jakby chciał odkupić wszystkie swoje grzeszki młodości i to zachowanie, które budziło w nas taką nienawiść. Każdą minutę, każdą sekundę z nią spędzał i nie prosił o pomoc, ostatnią noc przykrywał z czułością kołderką, żeby nie zmarzła … i teraz ja pielęgnuję go i swoje wybaczenie za to , za co go nienawidziłam . Tylko świnia nie zmienia zdania, a prawd w życiu jest wiele- uściski – Jola W.

  • często dopiero śmierć rodzica "leczy" nas z nienawiści..

  • Anonimowy

    płaczę bo to i moja pestka.

  • :*

  • Anonimowy

    Bardzo trudno i pieknie sie to czyta.

  • Anonimowy

    Byłam ostatnio przy śmierci
    dziecko – 40-letnie, obok rodzice
    nie mialo znaczenia ze dziecko mialo zone, wlasne dziecko
    matka czytala mu do wiecznego snu
    dlugo za dlugo
    mnie bola wspomnienia, nie ogarniam ich rozpaczy i bardzo nie chce
    a potem wracam do domu, caluje spiace glowki i pytam sie co bedzie kiedys
    milosc-nienawisc, blisko coraz blizej
    oby jednak nie, oby tylko milosc.

    Anna