W ogrodziefeatured

To nie jest pierwszy raz.

Róża ma pąsowe nogi i płatki siniaków na przedramionach. Żyły trzaskają jedna po drugiej („to nic nie boli, naprawdę”). Nie jest w stanie przewrócić się na bok, usiąść, uciec. Leży i puchnie.
Pytam, co mogę zrobić i wiem: pytanie jest niepotrzebne.

– Chciałabym, by to się skończyło. Zasnąć, nic nie czuć.

Zakrzepica, cukrzyca, rak, otyłość, samotność. Kolejność przypadkowa.

– Człowiekowi się zdaje, że jak ma dziecko, to na starość nie będzie sam. A tak się stało, że moja jedyna córka zmarła. Miała 50 lat. Ktoś pomyśli, że sporo przeżyła, doczekała wnuka. A dla mnie, dla mnie… Pani nie wie – nie ma nic gorszego niż chować własne dziecko.

Kiwam głową.

– Mam dwoje wnucząt, żyją swoim życiem. Wnuk mieszka za granicą, wnuczka wciąż w rozjazdach. Kto babcię weźmie, po co mam robić im kłopot? Mi tu dobrze, przecież wszystko jest. Sprzedam mieszkanie i za te pieniądze pójdę potem do domu opieki. Podobno ten dom nie jest zły, ale nie ma kto jechać, wcześniej sprawdzić. Dwuosobowe sale – może będę z jakąś miłą panią? Ja jej opowiem życie, ona opowie mi i poumieramy.

– Nie mam pretensji do wnuków, naprawdę. Ja to wszystko rozumiem.

– Czy pani może coś zrobić, przepraszam najmocniej, czy pani może, żeby to nie trwało tak długo?

  • Smutna historia. Nie wiem co więcej napisać. Chce coś dodać, ale nie wiem jak to ubrać w słowa, więc nic nie powiem więcej.

    Justyna

  • Ja wiem,jak w słowa ubrać,ale są to słowa, których napisać nie wolno. Tak jak nie wolno dociekać przyczyny absurdalnego cierpienia.

  • smutne, mam Dziadka ma 82 lata, który jest dla mnie wszystkim, wiele jemu i śp.Babci zawdzięczam, to ze znam kolędy całe a nie tylko 1 zwrotkę, to jaka jestem i.. nie, nie oceniam wnucząt tej Pani, ale oczy mam mokre bo nie wyobrażam sobie by zostawić Dziadka w chorobie…

  • elw

    margolka dołączam się 🙁 i podpisuję się pod twoim komentarzem

  • Któż może o sobie powiedzieć że jego koniec życia bedzie inny niż. Róży?.

  • Margolka już napisała to co ważne.

    Taka to historia człowieka i człowieczeństwa naszego. Nikt nie powinien tak cierpieć ale jak to zmienić. Nie można. Ale z pewnością nikt nie powinien być samotny w cierpieniu.
    Straciłam niedawno Tatę. rak,ból, rozpacz,bezsilność. Ale była i jest miłość rodziny.

  • Porcelina

    Moim zdaniem wiele zależy od faktycznych stosunków dzieci/wnuków ze starszymi. Jesteśmy sobie obcy z moim tatą, mimo że mieszkaliśmy razem przez ponad 20 lat. Dawał pieniądze na moje utrzymanie i gdyby zaszła potrzeba, najchętniej w taki właśnie sposób bym się odwdzięczyła.
    Zupełnie inaczej jest z moją mamą, która zawsze przy mnie była i nie wyobrażam sobie, żeby miała chorować sama. Po tym jak rok temu zdiagnozowano u mnie zaawansowanego raka, najbardziej przykre mi sie wydało to, że – gdy zajdzie potrzeba – ja mojej mamie w szpitalu towarzyszyć nie będę (jak córka mojej szpitalnej sąsiadki; n.b. ta córka była w wieku mojej mamy). Na szczęście mam siostrę 🙂

  • Moja mama tak nie chciała sprawiać kłopotu swoją osobą i chorobą, ale byliśmy z nią zawsze.

  • Mar

    a ja kiedyś miałam też takiego pacjenta. wziełam za jego zgodą telefon ze stolika i zadzwoniłam do wnuka za granicą. czy to coś zmieniło, nie wiem. ale fajnie, że pogadali. jestem pewna że wnukowi nie było łatwo samemu wykręcić numer do dziadka w hospicjum. tak samo jak i mnie nie jest łatwo odzywać się do kogoś, kto cierpi daleko, bo czuje się bezradna. a to przecież nie znaczy, że ta osoba nie jest dla mnie ważna, albo ja nie jestem ważna dla niej.

  • W myślach próbuję oswajać własną śmierć.
    Przecież kiedyś przyjdzie.
    Nie chciałabym tylko odejść przed moimi rodzicami.
    Ze względu na nich – nie na mnie…

    Ostatnie zdanie Twojej notki… trudne do przyjęcia.
    Bezgranicznie nasączone cierpieniem.

  • ola

    Hmmm… mocny wpis, mam ciarki i nie mogę go drugi raz przeczytać.