W ogrodziefeatured
To nie jest pierwszy raz.
Róża ma pąsowe nogi i płatki siniaków na przedramionach. Żyły trzaskają jedna po drugiej („to nic nie boli, naprawdę”). Nie jest w stanie przewrócić się na bok, usiąść, uciec. Leży i puchnie.
Pytam, co mogę zrobić i wiem: pytanie jest niepotrzebne.
– Chciałabym, by to się skończyło. Zasnąć, nic nie czuć.
Zakrzepica, cukrzyca, rak, otyłość, samotność. Kolejność przypadkowa.
– Człowiekowi się zdaje, że jak ma dziecko, to na starość nie będzie sam. A tak się stało, że moja jedyna córka zmarła. Miała 50 lat. Ktoś pomyśli, że sporo przeżyła, doczekała wnuka. A dla mnie, dla mnie… Pani nie wie – nie ma nic gorszego niż chować własne dziecko.
Kiwam głową.
– Mam dwoje wnucząt, żyją swoim życiem. Wnuk mieszka za granicą, wnuczka wciąż w rozjazdach. Kto babcię weźmie, po co mam robić im kłopot? Mi tu dobrze, przecież wszystko jest. Sprzedam mieszkanie i za te pieniądze pójdę potem do domu opieki. Podobno ten dom nie jest zły, ale nie ma kto jechać, wcześniej sprawdzić. Dwuosobowe sale – może będę z jakąś miłą panią? Ja jej opowiem życie, ona opowie mi i poumieramy.
– Nie mam pretensji do wnuków, naprawdę. Ja to wszystko rozumiem.
– Czy pani może coś zrobić, przepraszam najmocniej, czy pani może, żeby to nie trwało tak długo?
-
Nitrogliyceryna
-
margolka
-
Ewa Czeplina-Kozicka
-
elw
-
rybenka
-
Beata
-
Ewa z Przytulnego domu
-
Porcelina
-
Maria z Pogórza Przemyskiego
-
Mar
-
Dorothea
-
ola