Groszfeatured

Spotykam się z nią co wtorek. Gdy Pe ma rehabilitację, rozmawiamy. 
O dzieciach, pieniądzach, grypach, dietach, fobiach, szpitalach. O Pe. Jak mu jest, jak pomóc, jak być. Dzielimy się, wspieramy. Opiekunka Pe ma trójkę dzieci, nieustanne wydatki i niedoczas. Żeby wyżywić rodzinę, pracuje dodatkowo, poza szpitalem. Nie ma czasu zadbać o siebie, wyjechać, odpocząć. Obserwuję jak zbliża się do Pe, wsiąka, jak mu czyta, jak razem się śmieją.

Od tygodnia chodzę z tym, co mi powiedziała:

– Żona pana Piotra powinna gdzieś wyjechać, odpocząć. Ma tyle na głowie. I wie pani, ja chętnie zostanę z Piotrem przez tydzień urlopu latem. Bezpłatnie. Dwóch tygodni nie mogę, bo drugi tydzień mam na zaprawy.

…Czy wy to widzicie? 

Pielęgniarka, mająca pod opieką trzydziestu pacjentów, na utrzymaniu troje uczących się dzieci, doglądająca starzejących się rodziców, z marną pensją i nie najlepszym zdrowiem (oczywiście kręgosłup), postanawia oddać tydzień wolnego czasu, by obca kobieta mogła odpocząć.

Wdowi grosz świeci na dnie studni. 

  • tylko świadomość, że to się dzieje, trzyma mnie przy życiu…

  • Anonimowy

    dziekuje za potwierdzenie moich niepewnych przypuszczen, ze sa jeszcze wspaniali, bezinteresowani ludzie, ze taka postawa to nie 'frajerstwo'
    Pozdrawiam te cudowna Kobiete
    A

  • Anonimowy

    nomen omen – PERŁA !!!

  • Anonimowy

    Człowiek pyta się siebie, a co ja robię dla innych? Nie najbliższej rodziny, tylko powiedzmy już dalszej, choć wcale nie dalekiej, dla sąsiadów, znajomych? I biednie to wypada. Wdowi grosz kłuje w oczy…

  • Widzimy. I czujemy dreszcz na plecach.
    I tak mi się jakoś biblijnie skojarzyło z Księgą Tobiasza (piękną zresztą):
    http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=1362&werset=1#W1

    I może bardziej konkretnie z tym?:
    "Będziesz miał mało – daj mniej, ale nie wzbraniaj się dawać jałmużny nawet z niewielkiej własności!"

  • I momentalnie wraca wiara w ludzi 🙂

  • To jest piękne. To przywraca wiarę w ludzi

    Justyna

  • Dzieki takim ludziom swiat jeszcze istnieje…
    Serdecznosci
    Judith

  • Anonimowy

    Taka postawa mnie zawstydza, przede mną samą, zawstydza mnie na wskroś, że są ludzie, którzy potrafią, że tak po prostu, że naturalnie, a Ja?…….. czuję się zawstydzona
    Wielki Szacunek

    Ania

  • Mnie też to zawstydziło. Daję znacznie mniej.

  • Ktoś kto doświadczył biedy, niedostatku czy choroby prędzej zrozumie kogoś w podobnej sytuacji. Jak to się mówi swój swojego zrozumie.

    pozdrawiam
    Joanna

  • im ktoś mniej ma, tym chętniej się dzieli. taka prawda.

  • Anonimowy

    "Czy wy to widzicie?"

    Widzimy, czytamy komentarze i jest nam niezmiernie smutno, że postawa braku miłości i szacunku dla siebie i swoich potrzeb jest wciąż wynoszona do rangi cnoty. A przecież taki jeden mądry Pan powiedział: "Kochaj bliźniego swego jak siebie samego". Nie mniej, nie bardziej, a tak samo..

    Joanna

  • Widzę.
    I czuję się zawstydzona.

  • "Brak miłości i szacunku do siebie" – masz, Joanno, pewność? Ludzie są w drodze, starają się, próbują.

    Ale rozumiem myśl i zgadzam się z owym Panem.

  • Anonimowy

    Tak Zorko, ludzie są wszędzie. Nie jesteś sama wśród tych WSPANIAŁYCH, jak dobrze. Cudowne kobiety – uściski- Jola W.

  • Anonimowy

    Chciałam napisać coś innego, ale nie umiem. Wiem co czuje żona Pe a to dopiero początek drogi. Ona musi odpoczywać, musi. Zbieram się żeby napisać więcej ale nie dziś, zbyt ciężko.
    siostra śpiocha
    Ukłony dla tej Pani

  • Anonimowy

    @ komentarz Joanny z 20 marca 2013 18:57

    Tak, postawa tej Kobiety JEST cnotą, jedną z trzech cnót teologicznych – cnotą miłości.
    "Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich" (J. 15,13)

    Jeśli odwołanie do teologii jest dla Joanny niewygodne (powałanie się na 'jednego takiego mądrego Pana'! sic!) to może bardziej po ludzku: postawa tamtej Kobiety to właśnie przejaw miłości bliżniego jak siebie samego – któż z ludzi nie chciałby otrzymać wsparcia gdy tego potrzebuje.
    Jestem jednak przekonana, że ta Wspaniała Kobieta nie kieruje się tak egoistyczną przesłanką
    Jeszcze raz wyrazy uznania
    A

  • Chyle czola i wciaz sie ucze trwajac w podziwie i wzruszeniu..

  • To coś więcej niż powołanie. Miłość do drugiego człowieka, najczystrza.

  • Anonimowy

    "masz, Joanno, pewność?"

    A czy można kochać siebie i jednocześnie o siebie nie dbać, ignorować swoje potrzeby, zawsze wybierać innych zapominając o sobie? Czy można poświęcać siebie i jednocześnie mówić o miłości do siebie? Moim zdaniem nie.

    "Ludzie są w drodze, starają się, próbują."

    No jasne, wszyscy błądzimy, potykamy się, na tym polega rozwój. Nie było moim zamiarem nikogo oceniać, oceniłam tylko postawę, ideologię, która wg mnie jest destruktywna, stąd uważam za tragiczne jej powszechne gloryfikowanie.

    Joanna

  • Anonimowy

    @ A

    Odwołanie do teologii, owszem jest dla mnie niewygodne, bo nie jestem chrześcijanką i Biblia nie jest dla mnie wyrocznią. Co nie przeszkadza mi uważać Jezusa za mądrego człowieka, a jego nauk za inspirujących.

    Pomagając (przez poświęcanie się) jednemu Dziecku Bożemu krzywdzę inne – siebie. Czy to naprawdę jest powód do dumy?
    Poza tym, jeśli nie zadbam o siebie (a gdy ciało zaczyna się buntować to jest już na to najwyższy czas) to wkrótce sama będę potrzebowała wsparcia. Błędne koło. Jeśli zajmę się najpierw sobą, zadbam o zdrowie, dłużej będę mogła pomagać innym. I będzie to pomoc bardziej efektywna, bo oparta na nadmiarze, a nie na braku.
    Przekonanie o tym, że beze mnie świat się zawali to iluzja.

    Joanna

  • Anonimowy

    Zgadzam się z Joanną. Ale nie zmienia to faktu, że ta pani ma dobre intencje wiec należą jej się "brawa".

    Known

  • "Czy można kochać siebie i jednocześnie (…) zawsze wybierać innych zapominając o sobie?"
    Joanno, nie rozstrzygniemy na blogu, czy ta Pani zawsze wybiera innych, ani też czy pomaga komuś na bazie nadmiaru czy braku.
    Rozumiem, Joanno, Twój punkt widzenia. Co więcej, jest mi bardzo bliski; tak probuję sama działać. Nie mam jednak wciąż pewności, czy to droga najlepsza, jedyna "słuszna". Przyglądam się, myślę.

    Skądinąd owo "bycie w drodze" to dla mnie nie tylko potknięcia i błądzenie.

    Ps. Gloryfikowania "ideologii" na blogu nie widzę. W ogóle nie widzę "ideologii". 😉

  • Anonimowy

    @ zorka

    Z notki wyłania się obraz osoby z postawą: inni są ważniejsi, o siebie zadbam na końcu, myślenie o sobie to egoizm. Czy ten obraz ma coś wspólnego z rzeczywistością, rzecz jasna nie wiem, nie znam tej Pani. Nie oceniam więc ani Jej, ani Jej poglądów, oceniam, tak jak i inni komentatorzy ten obraz który mi się ukazuje.
    W notce nie widzę gloryfikacji takiej postawy, ale widzę ją w komentarzach. I to właśnie komentarze zainspirowały mnie do wyrażenia opinii.

    Dla mnie, byłej misjonarki i cierpiętniczki temat jest bardzo bliski. Jest przeze mnie głęboko przemyślany i przemedytowany. I tylko dlatego, na podstawie swoich doświadczeń i inspiracji, które dostałam od innych ludzi pozwoliłam sobie na taki radykalny pogląd, że poświęcanie się świadczy o niedostatku miłości do siebie i że jest to droga na manowce.
    Może za jakiś czas zmienię zdanie, dopuszczam taką możliwość, choć wydaje mi się mało prawdopodobna, ale dziś taka jest moja opinia na ten temat i jeśli inni mogą ocenić taką postawę jako godną naśladowania i szacunku, to ja mogę ją skrytykować, nieprawdaż? :))

    Joanna

  • Pewnie, że możesz. 🙂

    Mam też nadzieję, że jakoś strasznie radykalnie nie odwracasz się od tamtej siebie, "misjonarki i cierpiętniczki". Ona pewnie też była potrzebna (trzymając się owego "bycia w drodze").

    Kiedyś pisałam o alergii na trzy słowa: podziw, posługa, poświęcenie i tu widzę wspólny mianownik, Joanno.

  • Ale sensem tego wpisu jest bezinteresowność, chyba o to Zorce chodziło, przynajmniej ja tak odczytuję. Kobieta – opiekunka ma troje dzieci, więc nie skacze bezmyślnie w przepaść na zatracenie, wie co robi. Nie wszystko da się przeliczyć w kategorii zysk – strata. Gdyby nie mogła nie proponowałaby pomocy, ale ma rozeznanie w sytuacji / żona Pe non stop na pełnych obrotach, wydatki itp/. Ludzki odruch.

    pozdrawiam
    Joanna

  • Anonimowy

    @ zorka

    Misjonarka i cierpiętniczka zaakceptowana, pokochana i pożegnana 🙂 Choć jest jeszcze lęk, że wróci i stąd chyba potrzeba głośnego protestu przeciwko nie tak dawno wyznawanym ideałom. Pisałam chyba przede wszystkim do siebie 😉

    @Joanna

    Od bezinteresowności do poświęcenia daleka droga. Ja tu chyba jednak widzę to drugie, bo mam wrażenie, że to nie wyjątkowa sytuacja, a sposób na życie.
    Ale już mi się nie chce w to wnikać, uświadomiłam sobie, to co miałam sobie uświadomić i temat nagle przestał mnie interesować 😉

    Joanna

  • Joanno, tak sobie właśnie pomyślałam. Świadoma istota z Ciebie. 🙂

  • Czyli wychodzi na to, że wdowi grosz na dnie studni o którym tu mowa jest bez wartości. A może wart jest pół grosza? Gdyby Zorka napisała pół wdowiego grosza świeci na dnie studni, Joanna pewnie by się nie czepiała.

  • Dla mnie ma wielką wartość. :*

  • A mnie się może nie do końca w temacie ten cytat z Twardowskiego przypomniał:
    "Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
    nikt nikomu nie byłby potrzebny"
    Tak to już chyba trochę jest, że całe nasze życie opiera się na dawaniu, ale też na przyjmowaniu. Dając zawsze zyskujesz coś dla siebie. Coś oddajesz- coś do Ciebie wraca. Ściskając dłoń zyskujesz dłoń którą trzymasz. Dajesz czas – zyskujesz obecność osoby, z którą go spędziłeś. Grot strzałki zawsze biegnie w dwie strony. Tym razem- w tekście wyjątkowo piękny grot! 🙂
    Ściskam cieplutko

  • Sto1000krotko, co do dwustronnego kierunku, nie mam cienia wątpliwości. 🙂
    Buziaki!

  • Anonimowy

    "Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
    nikt nikomu nie byłby potrzebny"

    Interpretacja poezji to nie jest moja mocna strona. Czy ks.Twardowskiemu chodzi tu o to, że jedni od Boga dostają mniej niż inni, czy że dostają tyle samo, ale w różnej postaci, np. ktoś talent artystyczny, a inny talent do pieczenia chleba? Jeśli druga wersja jest właściwa to się zgadzam, z pierwszą absolutnie.

    "Dając zawsze zyskujesz coś dla siebie."

    Czy zawsze? Polemizowałabym 🙂

  • Anonimowy

    To pisałam znowu ja, Joanna, zapomniałam się podpisać 😉

  • Anonimowy

    czytam od tygodnia i dziękuję wielki szacunek dla Pani i takich jak Pani pozdrawiam km