Przypadekfeatured

Mirka umiera. Jej młodszy brat, przycupnięty przy łóżku, spogląda z bólem i strachem. Jestem, nigdzie nie pójdę.

– Czekam na siostrę, jest w drodze, nie wiem, czy zdąży dojechać.

– Poczekamy razem, jeśli pan chce.

50-letni brat patrzy wzrokiem bezradnego dziecka. Trzyma Mirkę za rękę, raz po raz krzyżują się nam spojrzenia.

– Może chce się pan pomodlić?

– Tak, możemy.

Modlimy się, dziesiątka różańca. Potem cisza. Cisza. Cisza napięta jak struna. Każda dłuższa przerwa w oddechu sprawia, że brat tężeje. Pokazuję mu palcem puls na szyi, przytulam jego głowę, całuję szpakowaty przedziałek.

– Dobrze, że pan jest przy niej.

Przypominam sobie modlitwę z dzieciństwa i zaczynam cicho:

– Aniele Boży, Stróżu mój…

Ostatni wydech. Mirka umiera w czasie trwania modlitwy. Brat spogląda na zegarek:

– Jest dwunasta, w Rzymie Anioł Pański, dziękuję za modlitwę. Właśnie tę. To nie może być przypadek.

Gubię się, wstydzę, czuję źle. Mimowolnie staję się szkiełkiem w witrażu prywatnych cudów, jestem zbiegiem. Cudownym zbiegiem okoliczności. I wiem – niczemu nie mogę zaprzeczać, niczego zabierać i dać. Upewniam się, że mogę zostawić ich samych. Nagle w drzwiach staje siostra. Modny płaszcz, rozwiane włosy, na ramieniu torba z jednym zsuniętym uchwytem. Patrzy na mnie, wpadam w jej twarz jak w studnię.

Ten moment, ten punkt.

Jedną z bliźniaczek mam za plecami, jej ciało rysuje horyzont. Druga stoi przede mną. Stoi. Wdech i wydech. Na chwilę siostry krzyżują się w bladym oknie.

To jest przypadek.
Który poniosę.

  • Zawsze ilekroć czytam Twoje wpisy chylę czoła przed Twoją siłą i umiejętnością towarzyszenia w najtrudniejszych chwilach Człowieka.

  • Przeciętny człowiek rzadko widzi śmierć. Jeśli już tego widoku doświadczy zmienia to jego życie, czasem na krótko, czasem na dłużej. Ten blog przywraca właściwe proporcje. Jest potrzebny. Pozdrawiam.

  • Byłam świadkiem śmierci swego dziecka…

  • Pamiętam Waszą historię, Urszulo.

  • napisałam emeila, sprawdz poczte proszę.

  • Odpisałam :*

  • :*

    Jesteś wielka Zorko. Twój blog wiele mnie uczy. Dziękuję. Nie umiem nic więcej powiedzieć. Zawsze w takich momentach brakuje mi słów

    Justyna

  • Anonimowy

    Dziś jak nigdy rozumiem słowa " milczenie jest złotem " …….i cisza…sza….dziękuję, że nam to napisałaś….Jola W.

  • NIe ma przypadków.

  • Anonimowy

    Dopiero się o Pani dowiedziałam – kłaniam się jak mogę najniżej i podziwiam, szanuję i dziękuję, że Jesteś

  • Anonimowy

    Ja tylko czytam bloga, ja tylko staram się zrozumieć, ja tylko… No właśnie, podziwiam Cię Zorko. Bo wiem, że ja nie potrafiłabym, nie dałabym rady.
    pozdrawiam
    aska

  • Jestem pełna podziwu.
    Mój syn Adaś jest pod opieką Domowego Hospicjum Paliatywnego w Częstochowie.Przyjeżdżają do Nas 2 razy w tygodniu.To WSPANIAŁE dziewczyny,piszę o Nich na blogu Adasia.Jestem pewna,że to BÓG,albo jak kto woli jakaś siła wyższa ,wybiera ludzi do pracy w Hospicjum.
    Przepraszam,że tu weszłam i napisałam…Pozdrawiam i chylę czoła…

  • Nie ma za co przepraszać, pani Danuto. Dziękuję za ciepłe słowa. Też jestem mamą wcześniaków (6 i 7 miesiąc ciąży). Stoczyliśmy walkę na śmierć i życie. Dokładnie tak.

    Dużo sił dla Was!

  • Anonimowy

    Zorko przepraszam, że u Ciebie, ale gdzie, skoro czytając Twojego bloga opowiadałam Jej o wszystkim co napisałaś, o tym co robisz, o Tobie. Moja Mama. Dziś Ją pochowałam. Siedzę bezmyślnie przed komputerem, nie potrafię się niczym zająć i mam nadzieję na jedno- że za jakiś czas będzie choć o milimetr łatwiej. Będzie Agnieszko?
    Jak mam posprzątać Jej mieszkanie skoro każda rzecz jakiej dotykała jest bezcenna. Stara łyżeczka czy złoty pierścionek mają tą samą wartość. Stara bluzka cenniejsza od nowego płaszcza, którego nigdy nie założyła. Dziś moje mieszkanie wydaje mi się dziurą ziejącą mrozem, a w Jej mieszkaniu czuję się jak w Jej ramionach.
    Wiem, pewnie ktoś czytając mój komentarz pomyśli- jak to, dziś pochowałaś bliską osobę i siedzisz przed komputerem? Tak siedzę. Bo gdziekolwiek bym nie siedziała, czego bym nie zrobiła- Jej nie ma. Siedzę i czekam, że da mi jakiś znak, że JEST.
    Joanna

  • Joanno…

    Chodź:
    zorka7@gazeta.pl

  • Wspaniałe tekst… Wspaniałe chwile… Trudne życie…

  • Anonimowy

    Podobno dawno nie byłaś na oddziale. Nikt Cię tam nie widział, to skąd bierzesz te historie?

  • W hospicjum w portierni jest taka książka, w której podpisujemy się, wchodząc na oddział. Miłej lektury.

    Ps. Nie było mnie miesiąc ze względu na chorobę własną, sesję, a nade wszystko chorobę dziecka, które wczoraj wyszło ze szpitala.
    Dobrego dnia i życzliwości na co dzień życzę, anonimowy.

    Może się po(d)piszesz? 😉

  • O ja Cię Zorko jak tu się ładnie, przejrzyście zrobiło 🙂
    Pozdrawiam serdecznie. Czytam, podziwiam, przystaję i myślę…choć się nie odzywam, bo moje słowa wydają się tu niepotrzebne.

  • 🙂
    Stary szablon mi już bokiem wychodził, jak również to, że banery pokonkursowe były centralnie na górze. Wreszcie udało mi się to jako tako uporządkować.

  • Anonimowy

    No bo już się przestraszyłam, że coś mi się z kompem porobiło. Wchodzę a tu jakaś nowa szata graficzna.
    To dobrze, że wszystko jest. Tzn. dobrze, że Ty jesteś.
    Pozdrawiam siostra śpiocha

  • A ja wierzę,że to nie przypadek…jest w tym coś magicznego.

    :*

  • Chciałabym coś powiedzieć…ale…Nie, nie potrzeba.