„Ostatnia prośba”featured



Zbigniew Herbert


Ostatnia prośba

nie mogła już głową ruszać
skinęła bym się nachylił
masz tu dwieście złotych

dołóż resztę
i zamów Mszę Gregoriańską
nie chciała
winogron
nie chciała
morfiny
nie chciała
uradować ubogich
chciała Mszę
no i ma
klęczymy w upale
w ponumerowanej ławce
brat trze czoło chustką
siostra wachluje się nowenną
ja powtarzam
jako i my odpuszczamy
zapominam jak jest dalej
i znów zaczynam od początku
ksiądz
spaceruje aleją
siedmiu zapalonych lilii
organy buczą
zdaje się że otworzą
i będzie przewiew
ale nie
wszystko zamknięte
po łodydze świecy
spływa wosk
myślę
co oni robią z tym woskiem
czy zbierają na nowe świece
czy wyrzucają
może
ten ksiądz
zrobi za nas
to czego my nie możemy zrobić
może on się choć trochę wzniesie
dzwonią
a on
z czarnym tułowiem
i srebrnymi skrzydłami
wstępuje na dwa pierwsze stopnie
i ślizga się w dół
jak mucha
klęczymy w upale
w ponumerowanej ławce
przytwierdzeni do ziemi
nitką potu
wreszcie koniec
wychodzimy pośpiesznie
i zaraz za progiem
następuje akt strzelisty
głębokiego oddechu

.

  • Dlaczego, zorko, dzisiaj ten wiersz…?

  • Asia

    Aguś! Smutno się coś zrobiło u Ciebie. Pięknie, biało za oknem a w sercu? Niech te piękne loki zawsze fruwają wokół głowy wysoko uniesionej. Egzaminy zdasz bez problemów. Wiem to a raczej czuję. Kciuki na wszelki wypadek trzymam a kawa po sesji obowiązkowa. Teraz już laptop na ławie a ja siedzę w fotelu. Cudnie!!!!
    Ściskam.

  • Jest dobrze, Asiu. :*

  • Sama prawda. Każdego z nas to czeka. Zegar tyka.

  • Anonimowy

    Każde słowo przełknęłam, sama prawda…czasem bolesna- Jola W.