Druga rękafeatured

Zaglądam tam dwa razy w tygodniu. Syn oswaja pianino; mam czas dla siebie. Zapach starego zielnika, w koszach obrusy, paski i szale, do ścian przytulone rzeczy.

Oto sweter – przyjechał z Belgii, Sabina wkładała go na wieczorne spotkania z pastorem i spacery z psem. Obok letnia sukienka, Holandia, znów w modnym fasonie, na wieszaku od lat trzydziestu. Szlafrok w misie, miękki do pierwszego prania. Rękawiczki – wydziergane dla wnuczka z Bawarii, za ciasne i gryzły. Szalik – nie pasował do płaszcza, wciąż z metką. Dół od piżamy – kupiony do szpitala w komplecie, nie zdążył się nosić. Śpioszek – z niewielką plamką mleka na jednej z biedronek. Spódnica bezdzietnej pani doktor ze Szwajcarii, rozmiar 46, oddana przez rodzinę na cele charytatywne. Zasłony z sypialni, od których Louisowi robiło się duszno. Kapelusz z piórkiem – ktoś go znalazł przy drodze i woził pół roku w aucie; trafił do Charity Shop w Castleblayney. Dwie chustki z inicjałami, które pasują do czternastu moich znajomych. Dresowe spodnie – Helmut poplamił je na podjeździe przy pierwszej zmianie opon – wytarte na kolanach; można przerobić na szorty. Tunika ciążowa Matyldy z Bredene; nie było komu wydać. Koszula Jana – brakuje dwóch guzików. Kalosze Emmy z przedszkola, Hello Kitty. Emma od roku na studiach w Paryżu. Serwetki – pisane samotną igłą w jesienne wieczory. Bratowa nie wiedziała, co z nimi zrobić, gdy opróżniali mieszkanie. 40 groszy.
Niosę jedną do domu. Piorę, rozkładam na stole, przyglądam się szczegółom.

Na brzegu mereżka. Technika polega na tym, że z tkaniny wysnuwa się nitki zawsze w jednym kierunku. Powstaje niewielka, pusta przestrzeń, którą się ozdabia.

Powyżej mereżki niezapominajki, trawy i liście.

Haft krzyżykowy.

.

  • Jak pięknie ożywiłaś secondhand 🙂

  • Anonimowy

    Niesamowite…uwielbiam tu "wpadać ".
    Klaudia

  • ewa

    Po mnie też zostaną własnoręcznie robione koronki, serwetki. Może kiedyś Ktoś się nad nimi na chwilę zatrzyma. Może 🙂

  • Anonimowy

    No to trafiła nam się opowieść o całym tłumie ludzi. To tak jakby ktoś pamiętnik pisał. Niby stare łachy a ile w nich życia…choć przeszłego. Czy ktoś będzie narzekał, że za mało wyraziście ? Ja na pewno nie. Niezmiennie dziękuję bo nie potrafię inaczej-buźka-Jola W.

  • Zapewne podobnie dużo przedmiotów i wspomnień macie w swoich domach. Ja mam. Serwetki też.

  • Mereżka … dziękuję za wspomnienie z dzieciństwa… wyszywałam…oj tak…

  • Anonimowy

    Zorko, masz duzo fantazji i swietnie opowiadasz :))
    Ciekawe zycie przedmiotow… i ludzi,

  • Anonimowy

    spieszcie się kochać ludzi …
    pozostaną po nich tylko buty…

  • Fajnie tu, będziemy zaglądać 😀

  • we wszystkim widzieć ludzi – piękny dar…

  • :*

  • Pawka

    Zorko,
    nosiłam się z myślą o wolontariacie hospicyjnym od dawna. Pierwsze kroki w tym kierunku podjęłam rok temu, kolejne, po półrocznej przerwie. Do momentu odnalezienia Twojego bloga w sieci szczytna idea pozostawała jedynie ideą, dzięki Tobie przekuwam chęć w działanie.

  • Kiedyś miałam dużo czasu na podobne podróże… One wymagają systematyczności i cierpliwości. Dziś o to trudniej ;).

  • Anonimowy

    Lubię takie sklepy, ale przyznam, że nigdy tak o nich nie myślałam. A to prawda, tam są historie wielu ludzi. Zorko, Twój sposób postrzegania zwykłych rzeczy jest…niezwykły.
    Spotkałyśmy się dziś, wiesz? U Dzielnego Franka. 🙂
    Joanna

  • Podziwiam Twój talent pisarski, wciąż i wciąż 🙂

  • Anonimowy

    a ja czekam i czekam na kolejny wpis….
    aśka

  • 🙂 Też czekam.
    Ostatnio żyję w niedoczasie.

  • Polacy to lubią zbieractwo 🙂 może dlatego, ze tak rzadko w porównaniu z innymi nacjami zmieniamy miejsce zamieszkania i przeszłość budzi sentymenty…

  • Anonimowy

    a ja dalej czekam na wpis na blogu, ni ema mnie na fejsie i nie będzie 🙂
    aśka

  • Anonimowy

    Witaj, Mam nadzieję, że u Ciebie wszsytko dobrze i brak wpisów spowodowany jest brakiem czasu. W każdym razie zdrówka życzę i niech Aniołowie czuwają 🙂
    Klaudia

  • Dzięki za życzenia; dziecię chore, więc mamy areszt domowy. A z czasem faktycznie jest kiepsko…

    Blog dla cierpliwych – bez zmian. 🙂

    Ps. Swoją drogą wczoraj przypadkowo skasowałam prawie skończoną notkę "W jak wdzięczność". Dziś spróbuję napisać ją na nowo.