Krewfeatured

Najważniejsze rzeczy, które wiem o krwi:

1.
Zapewnia komunikację i transport pomiędzy układami.
Jest płynną tkanką łączną.
Podtrzymuje procesy życiowe.
Odpowiada za równowagę.

2.
Nie mogę jej oddawać. Mogę przyjmować. To trudne.
Dawanie od zawsze jawi mi się jako luksus i zaszczyt.

3.
Karmiła moje dzieci. Nie wiem, do kogo należała.
Może do ciebie. Dziękuję.

4.
Po braterstwie krwi zostaje blizna.
Na amen.

5.
Gdy ją oddajesz – rośniesz.
Budujesz cudze tkanki, siłę.

6.
Gdy przyjmujesz – ufasz, otwierasz się na oścież.

7.
Dziadek Kasprowicz oddał ją w czasie wojny rannemu koledze. Płynęła wśród buków po wydrążonej gałązce i źdźble trawy. Kolega wrócił do sił. Sześćdziesiąt lat później dziadek zmarł na białaczkę. Gdy widziałam go ostatni raz w szpitalu, przyjmował krew z uśmiechem. Trzymał mnie za rękę i świecił jak pergamin.

8.
Kolejność przypadkowa.

.

  • Anonimowy

    "Twoja krew moze uratowac komus zycie"-niewyobrazalne dla kogos kto ja "tylko" oddaje a nigdy (na szczescie)nie musial jej przyjmowac.Ani nikt z najblizszych.
    Serce splywajace do worka.
    Oddam bo moge.
    M.

  • Oddam, bo mogę – to jest sedno.

  • ewa

    A ja niestety nie mogę. Choć morfologia książkowa .
    Poczytałam "wytyczne" CK by się upewnić, ograniczeń jest sporo. Co oczywiście jest zrozumiałe .

  • Możesz tysiąc innych rzeczy oddawać. 🙂

  • Oddawalam, przerwe wymusila trzecia ciaza i karmienie. Nie podjelam po karmieniu, zalowalam, ale teraz sie ciesze, bo moze jakies komorki rakowe bym przekazala? Tego nie wiem, ale wiem, ze bym sie bardzo stresowala, gdybym w ciagu ostatnich paru lat byla dawca.
    Wydaje mi sie baardzoo oczywiste to oddawanie. Ale spotkalam sie z bardzo gwaltownym sprzeciwem matki doroslego syna (po30), bo synek moglby doznac jakiegos uszczerbku na zdrowiu ( zdrow byl i jest, nie liczac lekkiego kataru siennego). Jestem matka i tej reakcji nie rozumiem.

  • ewa

    Próbuję 🙂

  • Rybenko, jeśli mój syn wpadnie kiedyś na ten pomysł – będę dumna jak paw.

  • Oj, ja tez bede dumna i szczesliwa, jesli beda oddawac. Plus deklaracja oddania szpiku, mam takie osoby w rodzinie, czekaja na telefon.

  • Bardzo prosto zarejestrować się w DKMS.
    Polecam!

  • Krwi jeszcze nie oddawałam, ale najwyższa pora to zmienić.
    Deklarację potencjalnego dawcy szpiku razem z pałeczkami (DKMS) wysłałam w Wielki Piątek, w kwietniu. I czekam na telefon, by zamiast Wielkiego Piątku było Zmartwychwstanie.

  • mam 0 Rh+
    i niestety nie mogę dawać jej innym.
    za to po raz kolejny oddałam dziś cztery wielkie fiolki do laboratorium analitycznego.
    a pielęgniarki nienawidzą moich głęboko pochowanych żył.

    mam jednak nadzieję, że kiedyś w końcu będę mogła komuś dać swoją krew, a razem z nią siłę do walki.

  • elw

    ciągle czekam na telefon….tak bardzo chciałabym pomóc…dałam życie ze swojego, jeszcze bardziej będę spełniona kiedy zostanę bliźniakiem genetycznym

  • Anonimowy

    Nie oddam już nigdy nikomu ni krwi, ni szpiku…bo teraz muszę dbać bardzo o siebie, żeby dawać wszystko co mam jeszcze do dania:) a jest na szczęście tego całkiem sporo! Dawanie to przywilej:)! Prośba moja jest malutka, jeżeli już zdecydujemy się na danie to nich to będzie to najlepsiejsze do dania…tylko co dla kogo jest naj…uff ależ to życie jest zagmatwane i totalnie popieprzone. Uśmiechnijmy się to nigdy nikomu nie zaszkodziło:)))

  • Anonimowy

    Kazde "nie moge" otwiera inne "moge"
    poszukajcie a znajdziecie cos,co mozecie podarowac:)
    M.

  • Wolontariat jest fajny. 😉

  • Anonimowy

    Dobre jest fajne:)
    M.

  • 🙂

  • Anonimowy

    A z czekolady,ktora dostalam pieke wlasnie murzynka :)przekladanego drzemem wisniowym:)
    Tez do oddania,jacys chetni ?
    M.
    P.S. w Sopocie dzisiaj 30 stopni bylo;)

  • Rosa

    Punkt numer 3.
    Uratowała życie córce – Róży.
    brak słów

  • Anonimowy

    Właśnie w tej chwili mój tata wraca od prof. jakiegoś tam.
    Nie wiem jakie rokowania.
    Wiem – nie może mieć już przeszczepu szpiku.
    Powód? Skończył właśnie 70-lat
    Wniosek? Nie zalicza się do tych, którzy jeszcze mogliby pożyć.
    Co??? przecież u nas nie ma eutanazji!!!
    A przecież jest nam bardzo potrzebny, och jak bardzo.
    Ala

  • oddam, jak już będę mogła, za miesiąc kolejne podejście. żałuję że wcześniej nie zaczęłam.
    Pozdrawiam!

  • Zorko, pięknie, pięknie piszesz.

  • :*

  • pięknie i bardzo mądrze

  • Anonimowy

    Oj tak kochana Zorko, czasem trzeba to przełknąć. Bardziej smakuje dawanie, ale czasem przychodzi czas na branie żebyś mogła przeżyć. Wtedy pomyśl, że ktoś kto ją oddał i miał radochę że może pomóc, a jemu trzeba będzie pomóc za parę lat ? Co dałeś, kiedyś otrzymasz w zamian- to ma sens. Buziaczki- Jola W.

  • Anonimowy

    Za każdym razem po oddaniu mam posiniaczoną rękę, zawsze! jak opuchlizna schodzi to znak że trzeba znów iść upuścić życia dla kogoś. Póki mogę robię to regularnie.

  • Anonimowy

    oddaję krew od 20 lat, udało mi sie wciągnąć w oddawanie kilka osób, lepiej się czuję gdy mogę zrobić coś tak małego …

  • Anonimowy

    Zorka,cos mi blog Chustki nie dziala.
    jakie wiadomosci?
    M.

  • To, co rodzina i przyjaciele chcą/mogą przekazać, jest na blogu Asi. W komentarzach pod ostatnim postem. Trzeba dojechać do końca strony i załadować komentarze kilka razy ręcznie, aż do informacji: "nie ma wiecej komentarzy".

  • Anonimowy

    U mnie załadować komentarzy nie można i od wczoraj od godz. 14.16 jest mi niewyobrażalnie smutno i samotnie:(((

    Cóż, pewnie jestem stara i głupia, bo nie mogę sobie z tym poradzić.

    Pozdrawiam Cię serdecznie Zorko.
    El-ka

  • Majewka

    I znów doszło do mnie z przeraźliwą oczywistością, że branie jest trudniejsze niż dawanie. Rosnąć – marzenie i tęsknota; ufać, otwierać się na oścież – lęk i niepewność.
    I znów oddalam tę prawdę, nie chcę jej, bo czegoś ode mnie chce, a ja nie jestem gotowa.

  • El-ko, ja nie mam uprawnień do informowania na blogu o stanie zdrowia Asi… Przepraszam.

  • Majewko, to jest ZADANIE dla ciebie, lekcja..

    Ufność, otwarcie się na oścież – to też dar.
    Na który ciężko się pracuje.

  • Anonimowy

    Zorko
    tak, wiem.. a ja nie mam prawa Cię o to prosić.
    Napisałam to tutaj, bo pogubiłam się troszkę.
    Bo jesteś mi bardzo bliska… mimo, że Ty o tym nie wiesz:)
    Ale to nie ma znaczenia.. przyjmuję, ufam, otwieram… uczłowieczam się:)
    El-ka

  • Anonimowy

    To takie oczywiste, że zapomniałam powiedzieć..
    Dziękuję, że Jesteś!

    El-ka

  • Spróbuj raz jeszcze z tymi komentarzami u chustki, ek-ko.
    Dojeżdżasz do końca strony – wtedy masz komentarze z godziny ok 14.00 i okienko na swoją odpowiedź. Pod tym okienkiem masz komendę "załaduj więcej". Klikasz w to. Znów dojeżdżasz do dołu, znów klikasz komendę "załaduj więcej" – robisz tak kilka razy, aż do momentu, gdy informacja "zaladuj więcej" zniknie.
    Spróbuj..

  • Anonimowy

    Przepraszam Zorko, że na Twoim blogu, ale ja mam niestety to samo co El-ka. Nic się nie ładuje. Klikam w tą komendę od rana i nic. Trudno, trzeba uzbroić się w cierpliwość.
    Pozdrawiam i dziękuję, że jesteś.
    Joanna

  • Anonimowy

    Niestety klikam na "załaduj więcej" od wczoraj, w domu i w pracy, i nic, strona ani drgnie.
    Sam napis reaguje kiedy najeżdżam na niego, ale nic się kompletnie nie dzieje po kliknięciu. Blokada? Zgłupiałam:(

    Korzystając nieśmiało z Twojej gościnności, pozwolę sobie tylko wyrazić nadzieję, że Asia da radę, zawsze przecież dawała, jestem z Nią myślami i całym sercem:)

    Dzięki Zorko, że starasz mi się pomóc
    El-ka

  • Nadzieja umiera ostatnia.

  • Dziewczyny, pewnie korzystacie z Internet Explorera – ta funkcja "załaduj więcej" na nim nie działa. U mnie tez tak było.
    Pobierzcie sobie przeglądarkę google chrom – wyszukajcie w sieci, zainstalujcie (bardzo łatwa instalacja i szybka) i gotowe. Zadziała na bank!
    Pozdrawiam
    Jakby co to tu link: https://www.google.com/intl/pl/chrome/browser/?installdataindex=nosearch&hl=pl&brand=CHMA&utm_campaign=pl&utm_source=pl-ha-emea-pl-bk&utm_medium=ha

  • Anonimowy

    Dziewczyny, pewnie korzystacie z przeglądarki Internet Explorer – w niej "załaduj więcej" nie działa. U mnie też tak było.
    Pobierzcie z sieci przeglądarkę google chrom – prosta i szybka instalacja – i na pewno odświeżanie ręczne "załaduj więcej" zadziała.
    Pozdrawiam, morys

  • Anonimowy

    Ja jestem w chrom i przestało działać. Czyżby przesilenie jakieś, czy co?
    Zorka powiedz, że to tylko przeładowanie!!!
    Pozdrawiam Ala

  • Spokojnie, ok? Spokojnie.
    Asia jest, żyje, wraca do domu.
    Dajmy jej spędzić ten czas po swojemu.

  • Anonimowy

    Dzięki, to najwspanialsze słowa jakie mogłam, chciałam usłyszeć.
    Zorko – dziękuję :*

  • Anonimowy

    U mnie tez nie dziala "zaladuj wiecej", ale tuz nad rybkami jest: subskrybuj komentarze – moze to Wam pomoze.
    Zorko, cudnie piszesz, strasznie mi imponujesz madroscia i doborem slow, taktem. Pozdrawiam Cie serdecznie!
    ania

  • Anonimowy

    Czytam blog Chustki od ponad roku. Codziennie. Jednak komentarze typu "nie przeżyję Twego odejścia", " to najwspanialsze słowa jakie mogłam usłyszeć" bawią mnie i przerażają jednocześnie. To piękne, że ktoś jest taki bliski tylu ludziom, jednak to swiadczy o tym, jak bardzo zaczynamy żyć w świeci wirtualnych bliskości i przyjaźni. Cieszy mnie, że Chustka wraca do domu, jednak najpiękniejsze słowa to "mamo" usłyszane od dziecka, mężowskie "kocham Cię" i inne realne kwestie. Pewnie zaraz ktoś powie, że przecież Chustka jest jak najbardziej prawdziwa. Wiem o tym. Wiem jednak też, że mam swoje życie i sprawy i nie spędzę całego dnia czy nocy na odświeżaniu strony bloga. To infantylne nieco. Przypomina mi jakąś zbiorową histerię…

  • potwierdzam, Google Chrome obsługuje prawidłowo blogera. Klikać trzeba kilka razy w komendę załaduj więcej i tyle razy zjeżdżać w dół i znów klikać w pojawiającą się komendę, aż ona zniknie.
    A Asi i Jej najbliższym dajmy spokój w tych chwilach, niech mają je tylko dla siebie.

  • Ja też dziękuję, dziękuję bardzo… Czytam, rzadko się odzywam, ale dzięki takim Bohaterkom świat jest lepszym miejscem…

  • Anonimowy

    Zorko, ja Cię czytam, ale piszę po raz pierwszy. Chociaż "znam" Cię od dawna. Jesteś tą samą Zorką, która moderuje forum Dlaczego. Ja też jestem związana z tym forum i nawet je moderuję już od sześciu lat.. Jestem mamą po terminacji ciąży, mamą dziecka bez główki i głównie w tym temacie siedzę.. A traf chciał dodatkowo, że Asię znam ze studiów. Byłyśmy nawet w tej samej grupie..
    Do tego "znam" Zazie z forum mopsiego. Ja też mam mopsa a moja Mama je hoduje :).
    Świat jest przerażająco mały..
    Pomagam, daję. Uwielbiam to. Upajam się tym. Kocham pomagać. Bez tego bym nie żyła. Trzymam w sercu listę swoich dobrych uczynków i jestem z niej dumna. Daje mi siłę. Nadaje sens istnienia. Mam z tego powodu dobre samopoczucie.
    Świetnie Cię zatem rozumiem.
    Pozdrawiam Cię, Zorko.
    Beata

  • Świat jest mały. To dobra wiadomość. 🙂
    Nie moderuję już DLACZEGO, mimo wszelkich uprawnień. Założyłam tę organizację kilka lat temu i włożyłam w nią naprawdę dużo serca. Cieszę się, że tak wyrosła i …dorosła. Radzi sobie sama. 🙂

    Nie umiem powiedzieć jednak, że upajam się pomaganiem, że bez tego bym nie żyła. Nie pielęgnuję listy dobrych uczynków, nie celebruję. Ten blog to wyjątek – ocalam w nim jednak obrazy i ludzi, mniej "uczynki". Powstał, by pomagać mi wytrwać w tym nieprostym wolontariacie. Oczywiście się, jak wszystko, zmienił. 🙂

    Zdarzają się sytuacje, gdy spotykam kogoś, kto dziękuje mi za coś, co dawno temu zrobiłam. Zaskoczenie. Naprawdę zapomniałam!
    Zawsze, ale to zawsze czuję się wtedy zażenowana, jest mi głupio i mam ochotę się tłumaczyć, że jestem normalna, popełniam błędy, a tamto to nie było nic wielkiego. Poza tym pomaganie jest formą egoizmu – to już mój sztandarowy tekst na tę okoliczność. 😉

    Pozdrawiam!

  • ola

    Trzeba być bardzo mądrym, żeby być dobrym. Spajasz się doskonale z tymi słowami, Zorko.
    P.S. Miałam wuja Kasprowicza, ciocia oddelegowana z rzeczywistości szczęśliwie jest.

  • Zorko, piękne to co napisałaś. Dziękuję 🙂

  • ewa

    Twój sztandarowy tekst jest też od zawsze moim tekstem 🙂 Bardzo jest mi bliskie, to co napisałaś w ostatnim komentarzu. Też zawsze jestem zawstydzona w takiej sytuacji, zawsze się tłumaczę, i oczy uciekają mi gdzieś od oczu tej drugiej osoby .

  • Anonimowy

    "Pomaganie jest formą egoizmu" – święte słowa, bo otrzymujesz zawsze więcej niż dajesz 🙂
    Zorko :*
    olikkk

  • z kubkiem kawy przycupnę chwilkę u Ciebie.
    Byłam u Li, Viki i Mar.
    swoje zrobiłam, i naprawdę to cudowne uczucie, że można COŚ realnie zrobić, pomóc.
    niech słońce wyjdzie zza chmur.
    u mnie strasznie zimno.

  • Uff dobrze, że z Chustką jest ok:). Ja też czuję zażenowanie, gdy ktoś dziękuje mi za pomoc. Czuję się wtedy tak dziwnie. Aha i branie pomocy to tez dla mnie trudna rzecz.

    Justyna

  • Anonimowy

    A ja uważam że dobrze jest nauczyć się przyjmować czyjąś wdzięczność z radością. Bo "naprawdę miło mi/cieszę się że mogłam pomóć" to szczere słowa i chyba osoba która dziękuje też lepiej się czuje niż słysząc że to "nic takiego, albo właściwie moje "pomaganie to forma egoizmu". To tylko moje zdanie i obserwacja, co nie oznacza że ja sama opanowałam tą sztuke. Ale staram się:)
    Miłego, spokojnego weekendu!
    aga.ta

  • I tak jest postęp. Uśmiecham się i PRÓBUJĘ się nie tłumaczyć. Nie zawsze musi mi wychodzić. 🙂

  • juz w poniedzialek, w dwoch roznych miejscach europy, czyjas anonimowa krew bedzie splywala lezkami kroplowki wprost do zyl dwoch bliskich mi osob
    dziwny zbieg okolicznosci
    wiem juz, ze krew dla tej dwojki nie miala prawa pochodzic od tej samej osoby, ale wiem tez, ze to wszystko ma marginalne znaczenie

    chcialabym znow moc oddawac swoja, ale ciagle siedzi we mnie malenkosc kogos, kto dba o szczegoly – sterylne igly, jasne i czyste pomieszczenia, zabiegowe, ktore dokladnie myja rece…
    mieszkajac tu, gdzie mieszkam, nie umiem wyjsc poza krag swoich uprzedzen:/

    nawet wtedy kiedy pomysle, ze jedna z dwoch wspomnianych osob bedzie pobierala krew, ktora moglam oddac ja.

  • A ja po dwóch latach zebrałam się wczoraj do oddania krwi. Dzięki chustce oczywiście.
    Hasło "Oddam, bo mogę" chodzi mi od paru dni po głowie. A do tego "Pomagam bo mogę". Myślę, że to powinny być nasze sztandarowe hasła. Nas wszystkich. Bo nikt nie jest taki biedny, żeby nie móc podzielić się z innymi – czasem, pieniędzmi, uśmiechem – każdy ma coś… Więc może jeszcze "Pomagam, bo mam"…
    Szkoda, że na co dzień żyjemy tak egoistycznie. I większość "mogę" i "mam" zachowujemy dla siebie… To wielkie marnotrawstwo.

  • Anonimowy

    Zorko, chciałabym oddać krew dla Chustki bo jeszcze tego nie zorbiłam. Orientujesz się czy jest jeszcze na nią zapotrzebowanie?

  • Asia dostała już krew. Kilka jednostek.
    Jeżeli będzie znów potrzebna, dam znać.

    Ale możesz oddać ot tak.

    Bo możesz. 😉

  • Nai

    Zorko, chciałam Ci powiedzieć, że dziękuję za to, co napisałaś ostatnio na blogu Joasi. Masz wspaniały dar ujmowania cudzych lęków, słów, oburzenia, i strachu też, w słowa, które nie ranią a trafiają w samo sedno.

    Nie jestem żadną bliską Asi osobą, a wyryła mi się w sercu tak, że jej nie zapomnę. I też łzy ciurkiem, i też strach o Jasia, bo odkąd jestem mamą małego chłopca los wszystkich małych Jasiów jest dla mnie ważny.

    Tym bardziej podziwiam to, co robisz w hospicjum. Ja chyba jednak nie potrafiłabym wyjść poza pracę papierkową. Po co komu wolontariusz, co chodzi i ryczy nad każdym pacjentem…

    Bardzo Cię ściskam i "świecę do Ciebie światłem odbitym" znad swojego monitora.
    Mafalda

  • Anonimowy

    Mozna byc wolontariuszem nie tylko na oddziale,nie tylko w hospicjum.
    znajdz cos swojego i dzialaj:)
    M.

  • Anonimowy

    Nai, podpiszę się pod wpisem u góry. Żeby pomagać innym nie musisz ani siedzieć w papierkach ani pracować w hospicjum ani nawet w szpitalu.
    Można pracować w domu dziecka, w schronisku dla zwierząt, przy Kościele, pomagać dzieciom z patologicznych rodzin w odrabianiu lekcji, można posprzątać u starszej osoby, zrobić zakupy. Możesz w ten sposób pomóc swojej sąsiadce. Wokół Ciebie jest mnóstwo ludzi, którzy potrzebuja pomocy..
    Moja przyjaciółka pracuje jako wolontariuszka w Muzeum Powstania Warszawskiego i łez nie wylewa nad nikim. A też pomaga.

    Ja, jak wyżej napisałam, uwielbiam pomagać. Być może to egoizm, bo daje mi dobre samopoczucie, ale suma sumarum zyskuje drugi człowiek lub zwierzę. Robię jednak wszystko anonimowo, bo odbieranie podziękowań jest dla mnie kłopotliwe. Taka jest moja "polityka" pomagania. Każdy może wybrać swoją.

    Beata

  • Anonimowy

    piękna ta opowieść o krwi

  • Ładnie napisane, jak zwykle 🙂 Skłania do zastanowienia 🙂

  • Anonimowy

    Udało mi się oddać krew raz w zyciu. Cale zycie mialam anemie, na starosc z tego wyszlam :|Mam A1B Rh minus… Jeszcze mogłabym oddać, ale… nie ma nikogo, kto by ze mną poszedl do stacji krwiodawstwa. A widziałam, jak okazy zdrowia mdlały, sama takie cuciłam…
    Nie chce zemdleć na ulicy…
    Chciałabym jeszcze podarować, moze ostatni już raz.

  • Anonimowy

    To takie fajne uczucie, coś oddać. Bardzo budujące.
    I druga strona medalu:
    Bezradność. Kiedy możesz tylko patrzeć. Na ból, na cierpienie, na śmierć.

  • Jak jest pani z Trojmiasta to ja z pania pojde!oddac krew i na koniec swiata:)
    Pieknie,pieknie 🙂

  • A gdzie Pani mieszka? Jeśli w Krakowie, to chętnie pomogę 🙂

  • black_tiger

    Zorko, z czystej ciekawości i tutaj, żeby nie śmiecić na blogu Chustki pytaniem do Ciebie, w jakim mieście studiujesz tą psychologię? 🙂 Kiedyś też o tym myślałem, ale jednak wyszło co innego:)

  • Poznań, Uniwersytet Adama Mickiewicza – skończyłam tam polonistykę, teraz trenuję psychologię.

  • black_tiger

    to prawdziwa humanistka z Ciebie:)

  • Zorko, chciałam smarnąć mejla do Ciebie..
    Ale równie dobrze mogę na forum.
    Dziękuję Ci, za spokój, celne ale nie raniące riposty, naukę "bycia w porządku".
    Idź tą drogą kobieto, bo jak to mówi mlodzież "robisz to dobrze":)

  • oddam i ja.

  • Anonimowy

    Zawsze ogarniała mnie lękiem myśl o ilości krwi, którą pobierają. Poszukałam więc powodu żeby zrobić pierwszy krok. Zaproponowałam mężowi, że oddamy ją razem w rocznicę ślubu. Nie wyszło, bo się nie odważył. Znalazłam inny powód – spłacić dług za tatę. I nadpłaciłam prawie 2,5 l 🙂
    Dzięki temu czuję się lepszym człowiekiem.