Drzwifeatured

Wprowadziliśmy się w podobnym czasie. Młode małżeństwo i starsi państwo. Ułożyliśmy się w klockach mieszkań, jedni nad drugimi. Ich odwiedzały dzieci i wnuki. Nieczęsto. Nas – rodzice, znajomi. Na początku bez przerwy. Jesienią brzuch zaczął być widoczny, za to ja przestałam. Wychodziłam tylko do samochodu i albo lekarz, albo szpital. Wracałam późno, czasem mijały tygodnie.

Wróciłam po pogrzebie. Ostatecznie.

Pamiętam ciszę w domu. Porządek w pokoju. Nowy telewizor – prezent od dziadków, zamiast łóżeczka – wyłączony, za duży. Odbijał pokój i ład. Siadałam na kanapie i oglądałam relację na żywo. Całe dnie.

Raz wróciłam do domu z woreczkiem. W woreczku woda i dwie ryby. Nie mogłam wrócić z dzieckiem, kotem, psem, chomikiem. Dlatego.
Rybki włożyłam do akwarium i postawiłam na stole. W tv-tafli odbił się inkubator. Ryby pływały w nim bez sensu. Wyniosłam je do drugiego pokoju.

Powoli zaczęłam słyszeć głosy.
Kroki w kuchni, czajnik, poranne otwieranie okien.

Raz przyjechało pogotowie i zaszumiało na klatce schodowej.

Starszy pan wyjeżdżał do szpitala i wracał. Ostatni raz widziałam go na noszach. Patrzyłam przez dziurkę w drzwiach. Wciąż jeszcze zamkniętych.

Długo nie działo się nic.

Pewnego ranka wyszła na zakupy.
Przygarbiona i czarna.

Na suficie w łazience odkryłam mokrą plamę. Pani otwarła drzwi, wytarłyśmy podłogę przy pralce. Wstydziłam się tego, że mnie przeprasza. Dostałam drożdżową bułkę, prosto z piekarnika. I blady uśmiech. Pamiętam, że za chwilę miała być Wielkanoc.

Nie pomyślałam, nawet przez chwilę, że mogłabym, że spróbuję. Może obiad razem, jakieś zakupy, herbata, placek. Gdy u niej gwizdał czajnik, u mnie grzała się woda.

Obie, w ciszy i żałobie, przełykałyśmy tamte dni.
Jedna nad drugą.

Jak co rano starsza pani wyszła na zakupy.

I została w sklepie na amen.

Do dziś pamiętam tę drożdżową bułkę, do której przytuliłam się za zamkniętymi drzwiami.

Ciepłą jak policzek.

.

  • Zadziwia mnie Twoja zdolność zauważania ludzi i wprowadzania ich do swojego świata. Masz tak wspaniałą, unikalną niemalże, umiejętność przedstawiania obcych ludzi jako przyjaciół czytelnika. Chciałabym mieć w sobie tyle miłości. Pozdrawiam cieplutko!

  • Za często za późno. Niestety, mam tak i ja. Pozdrawiam Zorko. Magda.

  • aga m

    szerloku, szerloku, ściskam Cię bułko poznańska.

  • ewa

    Za to teraz masz te drzwi na oścież 🙂

    Myślę, że każdy taką bułkę ma. Tylko nie każdy o tym wie .

  • 🙂

  • Anonimowy

    Zostawie to tutaj.
    Bo nie mam gdzie,nie mam u kogo…
    Moja mama umiera,powoli odchodzi ku przeznaczeniu.Odwrotu nie ma.
    Innego konca swiata nie bedzie…

    Magda

  • Tyciące słów mam, Magdo, że odprowadzisz do końca, że jesteś nadzieją dla niej i pewnie całym światem, że, że, że…
    I co z tych słów, powiedz, co?

    Jest trudny czas.
    Właściwie można się tylko przytulić.

  • ewa

    Magdo. Doświadczyłam tego. Jeśli mogę coś powiedzieć, to bądź z Mamą. Bądź spokojna, przytulona, i do końca. Będzie boleć długo. Bardzo współczuję. Bardzo .

  • jaka ta historia podobna do mej, przynajmniej z poczatku
    novy dom, novi sasiedzi i szpital i problemy moje i przez dziurke od klucza zaglądam, ech
    oby zakończenie bylo szczeslive.

    Pięknie się ciebie czyta Aga, cieszę się że zaglądnęłam 🙂

  • Zorka masz prawdziwy talent pięknie piszesz, ale też bardzo życie cię doświadczyło, jesteś cudownym człowiekiem,przeczytałam Twój blog – i nie mogę znaleźć słów aby wyrazić podziw dla Ciebie dla tego co robisz.
    Pozdrawiam

  • Nim Ty zdążyłaś pomyśleć, że mogłabyś… Twoje ogromne serduszko już zrobiło swoje, bo przecież Ktoś tę bułkę lepił, ktoś wyrobił ciasto, Ktoś włożył ją do piekarnika, aż wreszcie Ktoś wyciągną z nią swoją dłoń, znajdując tam Twoją. Dzięki Tobie miała ją komu podać. Dzięki Tobie pusta przestrzeń miedzy drzwiami, a klatką stała się mniej pusta o dłoń, choćby nawet tylko na chwile, to przecież życie składa się z chwil.
    Ściskam mooooocno

  • Tak mi sie cos skojarzylo…
    Starsi ludzie czesto umieraja razem, daty ich smierci dziela miesiace, czasem tygodnie. Nie wiem czy bylo tak w tym przypadku. Ale dla mnie to niepojety fenomen, tak bardzo zrozumialy z ludzkiego punktu widzenia, ale co na to nauka?

  • W tym wypadku zaledwie kilka miesiecy, rybenko.

  • Anonimowy

    Odprowadze,pod same drzwi.Sama do tych drzwi zapukam.Ucaluje i dalej pojde sama…
    Moje 50 letnie szczescie,moja dziewczynka z zapalkami,
    Magda

  • Nie do wiary…
    Znaczy, tak wlasnie myslalam…

  • Anonimowy

    Moi dziadkowie umarli w przeciagu dwoch miesiecy,dziadek 21 stycznia a babcia 18 marca…cos w tym jest
    Magda

  • Magdo, ona cię przyprowadziła, ty ją odprowadzisz.

    I tę kolejność, bolesną, wolę zdecydowanie bardziej.

  • Pamiętacie może historię Czesia i jego żony? Jest gdzieś tu na blogu.

  • Anonimowy

    Pamietamy:)
    Ja juz odprowadzilam w druga strone(jesli wiesz co chce powiedziec) teraz odprowadzam w ta wlasciwa.
    Odznaka PTTK mi sie nalezy za te odprowadzanki…
    Piekna Trasa Troche Krotka
    Magda

  • Przeczytalam na nowo i sobie rycze po cichutku. A powinnam sie cieszyc, bo moj Najstarszy dzis dostal wyniki egzaminow, skonczyl pierwszy rok na Bardzo Dobrej Uczelni spiewajaco!!
    I tak to zycie sie plecie, lzy czasem plyna ku szczesciu czasem ku smutkowi….

  • Rybenko, ściski, uściski dla syna. 🙂

    Magdo, obiecaj mi, proszę, że zadbasz teraz o siebie. O sen, jedzenie, odpoczynek.

  • Za każdym razem bardzo się wzruszam u Ciebie Zorko.

  • boli czasami to czytanie, jak życie.

  • Iwa

    …:)

  • Moi Dziadkowie (Rodzice Taty) zmarli w Święta Bożego Narodzenia, Babcia w Wigilię, a Dziadek dwa dni później. Mieli wspólny pogrzeb. Za mała byłam, aby Ich odprowadzić. A mój Ojciec był wtedy kilka lat młodszy ode mnie dziś… I chyba nigdy już nie udało Mu się otrząsnąć.
    Zorko, uściski :*
    B.

  • Anonimowy

    Wiem,ze bedzie w domu do konca,wiem ze umrze ze mna za reke.Ze mna za serce.Teraz dbam o nas obie.Musze miec sile na te wycieczke.Posypie sie potem.Ale NIE UTONE Zorka:)
    M.

  • Anonimowy

    Futrzak
    Nic nie boli tak jak zycie.
    Lubie ten bol,lubie na maksa!
    M.

  • ewa

    Moja Mama odeszła 9 sierpnia, a Tata tego samego roku w Wigilię rano. Nie mógł/nie chciał być w tym dniu pierwszy raz bez Niej. Ból już trochę mniejszy, bo to był 2003 rok. Tęskonota jest nadal.

  • M., moja krew. 😉

  • Zorko zaraz sie pobeczę chyba. To o bułce mnie tak rozczuliło. Jesteś niesamowita. Tul e Cię Zorko za wszystko i byś nie traciła sił nawet jeśli będzie trudno. I ja tez wolę kolejnosć: matka przyprowadza dziecko, a dziecko odprowadza rodzicielkę nie na odwrót, nie nie. Takie odprowadzania zawsze sa bolesne… a słowa choć bywają piękne to i tak nie zabierają tego bólu. Dlatego ja w takich chwilach mało ich używam.

    Magdo tulę, tyle mogę tylko Ci powiedzieć…

    A jakoś mi się teraz tak zrobiło, no..

    Justyna

  • Anonimowy

    Magdo, nie znamy się, ale myślę o Was, przytulam. Ja też kiedyś szłam tą drogą.
    Zorko, czynisz cuda. Te zwyczajne, codzienne cuda. Nigdy nie myślałam, że bezduszny internet moze być takim dobrym, cichym miejscem. Nigdy nie myślałam, że poznam tu kogoś, kto tak bardzo mi zaimponuje. Budzisz mnie i otwierasz moje oczy na ludzi. Zabawne, bo myślałam, że były juz otwarte.
    Małgo

  • Ha, Małgo, też kiedyś myślałam, że mam otwarte.
    Dziś już mi chyba z myśleniem lepiej.
    Ciut. 🙂

  • Anonimowy

    Spotkamy się kiedyś u studni
    Takiej zwykłej – z kołowrotem
    Woda w niej będzie chłodna
    W świat uwierzymy z powrotem

    Spotkamy się u studni
    Być może że na drugim świecie
    Bóg przecież jest łaskawy
    I pewnie da nam tę pociechę

    Dziewnie spokojna jestem.
    Mama robi sie przezroczysta i nie jest to zadna przenosnia.A ja zupelnie odwaznie
    co w trawie piszczy?
    M.

  • Ten blog to jak zakątek dumania, dotykasz życia jak mało kto i nierzadko płaczę czytając, co piszesz, to jednak wracam tu z przyjemnością, dla ciszy, którą dajesz duszy. I też myślę, że lepiej trzymać się porządku rzeczy, przyprowadzać nowe pokolenie, odprowadzać poprzednie, jakkolwiek by ten spacer nie bolał.

  • Dziekuję za ciepłe słowa.

    M., zabrzmi to cholernie banalnie, przepraszam, ale ten spokój też na M.
    Nic innego, miłość.

    I dasz radę, i nie utoniesz, a jeszcze jak mamie to obiecasz, to murowane.
    :*

  • Anonimowy

    Pozno przyszedl sen,przyszedl i byl zly…
    Snilo mi sie,ze dostalam dwa smsy.Jeden po drugim.
    "masz pozdrowienia"
    "od matki"
    A na sniadanie lody chalwowe:)
    Cala moja mama:)
    M.

  • Anonimowy

    A jeszcze dorzuce cos z cyklu dobrych rad.
    Kolezanka mojej mamy nazywana przeze mnie Halyna zadzwonila wczoraj i powiedziala,ze najlepiej bedzie jak pojde do telewizji!
    Plan generalnie dobry ale zapytalam po co bo isc tak bez pomyslu to slabo.Halyna zdzwiona lekko odpowiedziala,ze jak to,ze przeciez w zwiazku z tym,ze mama ma raka.
    Zapytalam grzecznie(odebrane zostalo to inaczej) ktora telewizja cofa nowotwory.I klops
    nie wiem,ktora…
    Macie jakies przecieki w tej sprawie?
    M 😉

  • Przecieków niet, za to podzielę się współczująco-pociesznym komentarzem koleżanki z LO. Akcja dzieje się pół roku po śmierci córeczki, spotykam koleżankę na przystanku, w skrócie opowiadam o cesarce, porodzie, OIOMie i równi pochyłej.
    A ona na to:

    – To straszne! Czytałam w Newsweeku, że po cesarce przecinają jakieś nerwy i nie można mieć orgazmu! A tak w ogóle to obijam się od imprezy do imprezy, a ty masz przynajmniej jakieś życiowe problemy.

    Sto lat byś siedziała, M., i byś nie wymyśliła! :)))

  • Anonimowy

    Cos mi sie obilo o uszy,ze i bez cesarki 80% kobie orgazm zna tylko z opowiadan kolezanek,ktore maja ciut wieksza fantazje,zeby go poudawac;)
    M.

  • ewa

    O matko, jaki durny pustak – to na wspólczująco-pocieszający komentarz koleżanki, mówisz z LO…ale oczytana jest .

  • Ona, biedna, nawet nie wie, że opowiadam to jako najprzedniejszą anegdotę. Swoją drogą chciałabym dorwać tego Newsweeka, bo wiekszych głupot nie czytałam. 🙂

  • Anonimowy

    Juz wiem! telewizja TRWAM!modlitwa smsowa za 2,44 z vat!cudowne uzdrowienie za 5,25 w polskich zlotych.Z poza granic polski przy uzyciu karty kredytowej!
    Albercik!Jestemy uratowani!
    M.

  • ewa

    Bo wiesz co, czasem to naprawdę ręce opadają. Głupota jest powalająca. Zawsze i wszędzie. I jest niereformowalna. Niestety. Kiedy wściekałam się na głupotę, próbując może jakoś wytłumaczyć coś durniowi (nie dlatego, że ja taka mądra, tylko, że coś jest oczywiste), mój Tata mówił "przecież durniowi nie wytłumaczysz, że dureń. I tu rzczywiście powietrze z człowieka schodzi. I bezradność ogarnia .

  • Ewa, olej bezradność. Rób swoje. 🙂

    M.! Jest jeszcze opcja, ezo-tv (czy jakoś tak) i wróż Maciej. Polecam obczaić temat na youtube. Wróż Maciej rządzi! 🙂

  • Anonimowy

    o tak!ogladam!usypia rownie dobrze jak tvn meteo!
    "powiem pani tak…"
    M.

  • "Pani wie, o czym ja mówię" :)))

    Ps. Zacne jest też Polo TV. Szczególnie teledyski disco polo z lat 90-tych. Cud, miód, orzeszki!

  • Anonimowy

    Jest jeszcze jeden taki program,iTv czy jakos tak:)
    Jest tam wybornie glupia pani,ktora mowi mniej wiecej tak
    "a teraz kochani,kochani zapraszam na klip rewelacyjnej grupy skaner!bawimy sie,bedzie klawo oraz szalowo!ZAPRASZAM"

  • Klawo :)))

  • Tak…ten telewizor wyłączony…a później gdy już niby chce się włączyć dobijające reklamy pampersów, deserków…ja trafiłam na okres przed Dniem Matki…"merci" tak podziękuję Ci…aż się dziwię, że to pudło jeszcze stoi na swoim miejscu…

  • Anonimowy

    Dzisiaj 1 raz bedzie lekarz z hospicjum…czego sie spodziewac?
    Bedzie klawo oraz szalowo?
    M.

  • M., lekarz przyjdzie "ku pomocy". Kto wie, może i szałowo-klawy.

    Paulino, parę razy miałam pomysł, by wywalić pudło przez okno. Ostatecznie wydałam. 😉

  • Anonimowy

    będzie klawo jak cholera:)
    EGON

  • Anonimowy

    Nie bylo ani klawo ani szalowo…
    Pani doktor okazala sie byc znudzona,obrazona ze musiala w piatek jeszcze jedna pacjentke przyjac.Pokrzywkiwania,furczenie i warczenie…
    i moje ulubione "niech sie przesunie bo jak tak lezy to nie widze"
    M.

  • To ty rób za klawego lekarza. 😉

  • Anonimowy

    Wzielam recepty,usmiechnelam sie szeroko i na dowidzenia powiedzialam "niech mocniej pociagnie,jak nie pociagnie to sie nie otworza"
    Uwaga,bedzie wielka chwila;)
    Poznajcie moje motto
    "nie ma takiej rury na swiecie,ktorej nie mozna odetkac"
    M.

  • Zorko, ale pusta ta z LO. LOL tyle moge powiedzieć. Ty przezywałaś żałobę, a ona jeszcze Ci takie debilizmy (za przeproszeniem, nie mogłam sie powstrzymać, bo mnie świerzbi jak słyszę o takich rzeczach) wygaduje. I też mam czesto ochotę wyrzucić telepudło z 10 piętra najchętniej.

    Justyna

  • M., a zatkało ją trochę? 😉

  • Anonimowy

    Mam nadzieje:)
    Ale okazuje sie,ze jednak nie wszystko stracone, ksiadz ,ktory uczyl mnie religii w gimnazjum jest kapelanem w tym hospicjum(sw Faustyny,jakos tak wyszlo,ze z bierzmowania mam Faustyna)i zobaczyl nazwisko,skojarzyl i zadzwonil do mnie i pomoze:)

    z wiara w nastepny zakret drogi
    co znow okaze sie nie ten
    tajne przmymierz z panem bogiem
    naszego trudu jakis sens

    Mam klopocik z wiara:)
    Ale nadzieja i milosc na swoim miejscu.
    M

  • Wiesz, z nich najważniejsza jest miłość. 🙂

    Trzymaj się, uściski.

  • Anonimowy

    czytam i czasami idealnie wpsaowuje to co napisalas w wielu opowiesciach do historii naszej straty , wielkanocnej, z przed roku, slowa klucze, jakby opowiadaly znajoma historie…

    Dobrze ze na ziemi sa anioly, z ktorymi przezywamy nawet najtrudniejsze chwile- my mamy swoje anioly w Zielnikach, bez nich ostatni rok bylby niesamowicie ciezki…

  • ma~

    a ja patrzę w ten tekst i wyję…
    ściskam Cię Zorko…

  • Anonimowy

    Tak dobrze kochać cierpiących, bliskich, miłych, ciepłych itp

    Ale są też inni. Głupi, chamscy, zimni, aroganccy, inni…

    I zamiast miłości pojawia się kamień.
    Tak dobrze nim rzucić.

  • M., ciepło ściskam.
    Rok temu chciałam być i przeprowadzić moją Mamę za rękę… Nie było nam dane, Mama przeszła Tam sama, w mieście na O. Mamo, kocham Cię…

    zorko,
    kiedyś ja miałam to szczęście, że odważyłam się i potem przez ileś lat przyjaźniłam się z sąsiadką o 50 lat starszą ode mnie. A zaczęło się od tego, że lodówka jej nie działała bo korki wyskoczyły… Dużo ciepłych wspomnień.

    Pozdrawiam.

  • ewa

    @ Anonimowy z 21.06 – kamień ???? dobrze jest rzucić ???? – to chyba nie na poważnie, a tylko głupia prowokacja .

  • Ewo, nie przejmuj się, frustratów jest dużo, czasem musi się im ulać, szczególnie anonimowo i w necie.

  • ewa

    🙂 Niby to wiem, ale zawsze mnie rusza takie cuś.
    Jak Ci się wczorajsza parapetówka udała. Sałatki nie pokisiły się w taką gorąc ?

  • Git majonez, Ewa.
    Ps. Fajną wycieraczkę dostałam – w puszki "tomato soup".

  • ewa

    Ha, to teraz tylko czekać na błocko, żeby ochrzcić to "tomato" :)…chociaż może nie 🙂

  • Goście już ochrzcili. I deszcz w nocy.

  • Kolezanka z LO ignorantka, lepiej takiej nie mieć blisko siebie, raz na jakiś czas można znieść kiedy się pojawi z przypadku. Teź będę opowiadać, bardzo zgrabna historyja.
    Przeczytałam całego bloga i mnie wycięło na kilka dni zupełnie. Ja bym nie uniosła… Mnie by wyrzuciło z reala i nie wiem czy bym umiała wrócić do świata.

  • Czasami wszystko dzieje sie za szybko 🙁

  • olikkk

    Hana, też miałam to szczęście przed laty, że się odważyłam 🙂
    A szerzej drzwi się otwarły, kiedy miła pani dostała wyrok na USG ….
    Nie przypuszczałam wtedy, że będzie pierwszą osobą w moim życiu, której będę pomagała w drodze na spotkanie z ukochanym mężem … Cieszę się, że było mi to dane, choć ostatnie chwile zostawiła dla własnych dzieci 🙂
    Zorko, ja doświadczyłam tego tylko raz i choć zawsze się bałam czy dam radę, dziś cieszę się, że dałam, ale wiem, że nie była to tylko moja zasługa …. 🙂
    Pozdrawiam Cię bardzo cieplutko :*

  • Anonimowy

    Reklamy Pampersów, Bobofrutów, albo poradniki dla młodych mam w programach porannych…po pierwszym dniu zrezygnowałam z oglądania TV, a kiedy wyszłam na miasto do centrum handlowego olbrzymie zdjęcie na witrynie apteki kobiety w ciąży z małymi bucikami w ręce… Pozostała kanapa i koc, pod którym można było się schować…z paczką chusteczek w ręce…O dziwo moje serce uleczyła sunia ze schroniska. Potrzebowała duużo miłości, której miaałam na zbyciu całe tony…

  • Ja nie mogłam mieć psa, stąd te smutne rybki.

    Za to teraz, w ogrodzie, mam kotkę z 5-ma maluchami, które właśnie skaczą po iglakach, przylatuje dzięcioł, dwa stare gołębie, całe zastępy sójek i srok.

    Wszystko się zmienia.
    Łapię to, co jest.

  • Mam 2 psy, dwie kotki w tym jedna ciężarna, kury. Sporo tego mam. Jak kicia urodzi to jednego sobie zostawię, bo chciałabym mieć maluszka znowu. Instynkt macierzyński mi się włączył.

    Justyna

  • Anonimowy

    Nitrogliceryna, jeśli chcesz mieć kociego maluszka, to weź takiego wyrzuconego na śmietnik, opuszczonego w piwnicy, bez nadziei na dłuższe życie… Nie rozmnażaj swojej kotki dla zaspokojenia swojego instynktu macierzyńskiego… :-(((

  • Prośba do anonimów kolejny raz: podpisujcie się. Taka mała akcja pt "komentować po ludzku."

    Co do kotki Nitrogryceryny, zdaje się, że rozmnożyła się bez udziału właścicielki. Notabene czas przeszły.

    Nie szukaj na tym blogu sensacji, anonimie.

  • anika

    Sunia ze schroniska wyciągnęła mnie z depresji, a my darowaliśmy jej rok życia. Niestety poważnie zachorowała i musieliśmy ją uśpić, nawet mój mąż twardziel płakał…

    P.S. Żadne zwierze nie zaspokoi instynktu macierzyńskiego. Mi sunia pomogła jedynie zrozumieć, po 7 miesiącach, że świat toczy się dalej i skupić na czymś innym niż myślenie w kółko o tym co się stało, po raz tysięczny pierwszy. Naprawdę, kto tego nie przeżył nigdy nie zrozumie jak trudno jest być matką bez dziecka i jak straszna jest to pustka w sercu, nie do zapełnienia nikim i niczym innym.

  • Zorko, kolejny raz mnie rozwaliłaś tekstem. siedzę i myślę.
    bo chyba mi czegoś brakuje.

  • Anonimowy

    Smutna ta historia ze starszą panią, jej czernią i ciepłą bułką. Od roku, po śmierci mojej mamy zamieszkała z nami babcia… 85 lat, jasne barwy, pogoda ducha , alleluja, kromka z miodem i do przodu. W tle wieże kościoła, różaniec więc w ręce często. Żyje… i bardzo pragnie żyć -wręcz obsesyjnie. Odjeżdżający po stypie goście* po pogrzebie mamy* mówili:tylko patrzeć jak zniknie ciocia szybko po K.
    została… rano pierwsza wstaje, zajada śniadanie i tylko czasem mam wrażenie,że patrzy jak zza mgły na wieże kościoła
    sade-

  • Zorko, koleżanka z LO przypomniała mi moją, spotkałam ja jakiś czas temu, pyta co u mnie, ja, no wiesz, rak, chemia, takie tam . Ona na to, a wiesz, mój syn wygrał olimpiade w czymś tam.
    To takie typy absolutnie skupione na sobie. Ale większość ludzi chyba jednak obdarzona jakąś empatia jest. A dziwaki też odgrywaja swoją rolę w społeczeństwie. Można np pouzywac sobie na nich w komentach 😉

  • Rybenko, ja czasem widzę w tego typu reakcjach bezradność. Ktoś nie wie co powiedzieć, a MUSI coś powiedzieć. Taka słabość/przymus.
    Nie zdarzyło ci się kiedyś, że wrociłaś do domu i pomyślałaś: co za durnoty plotłam?
    Mi się zdarza do dziś. 😉

  • Masz rację,. Często tak myślę i mam swoje za uszami. Ale ta Osoba to taki typ ku uciesze widzów,. Ale rybki na wakacje bym jej nie powierzyła.
    I broń Boże nie oczekuję empatii od całego świata !

  • przyszłam się posmucić i pośmiać jednocześnie. myślałaś kiedyś o pisaniu książek?

  • Myślałam. Noszę niejedną w sobie. Nie dojrzały na tyle, by je wystawić na strzał. Albo ja nie dojrzałam. 😉

  • bardzo ciekawe teksty piszesz

  • Anonimowy

    Zorko,
    ja jestem jedną z takich osób, które nie wiedzą, co powiedzieć i w trudnych momentach z moich ust wychodzą słowa, których sama nie rozumiem. 🙁

    Nie osądzajcie takich osób tylko po tym jednym tekście, za który być może one same sobie robią wyrzuty…

    We mnie takie zdarzenia, problemy znajomych i nieznajomych, ich historie i decyzje siedzą potem całymi tygodniami. Jedząc śniadanie, na spacerze z psem, w trakcie pracy – wracają do mnie i nie potrafię ich przetrawić. Męczą mnie, gniotą, ale mimo to nie porzucam ich.

    To, że czasem jesteśmy głupcami nie oznacza, że jesteśmy bez serca, że nam nie zależy. Tylko że bywamy głupcami. Przepraszam.

    Małgosia