Glosafeatured

Słucham twojej muzyki wciśniętej do ucha, przed zaśnięciem trenuję twój bezruch. Staram się nie połykać, nie móc odkaszlnąć, przesunąć ręki/nogi, nie domykać warg, nie pić, zagorączkować. Poniżej szyi czuję łaskoczącą końcówkę tracheotomijnej rurki, włos na policzku, chłód klimatyzatora. Jakiś kabel tnie mi pachę.

W ciemności regularnie słyszę głosy. Ciepłe, kobiece, którym ufam.
Mówią jaki jest dzień, godzina, plan. To na ich prośbę otwieram oczy, stukam powieką tak-tak. Odpowiadają na niezadane pytania, uprzedzają każdy dotyk. Rzeczy nazywają po imieniu.

Głosów w mieście na „O” jest znacznie więcej.

Niepotrzebne skreślam.

Pionowym gestem powieki.

.

.

  • Bardzo to czuje.

  • Anonimowy

    Czy tylko mnie się wydaje czy od kiedy Pani zdobyła nagrodę za literacki blog roku – blog stał się po stokroć bardziej literacki niż był przed. Wcześniej jakoś lżej się czytało o tak ciężkich tematach – przynajmniej mnie. Pozdrawiam

  • Literackość pozwolę sobie odebrać jako komplement.

    Z mojego punktu widzenia:
    jedyny pewnik, jaki mamy, to zmiana.
    🙂
    Blog przestał być anonimowy, w związku z tym na pewno nie będzie relacją on line z hospicjum, czy mojego życia. Wcześniej też subiektywnie przykładałam wagi do rzeczy.
    Pisanie pod publikę zdecydowanie mi nie leży. Piszę w zgodzie ze sobą, w formie, która na dziś najbardziej odpowiada emocjom, których doświadczam na OIOMie.

    Lżej/ciężej? Możliwe, że mamy różną wrażliwość; to nic złego.

    Pozdrawiam 🙂

  • Anonimowy

    Ja tez uważam, ze blog sie zmienił 🙂
    Nic to- sledzilam przed nagroda, będę śledzić teraz

  • Pewnie, że się zmienił. I będzie nadal. 🙂

  • Jedyny pewnik jaki mamy to zmiana, podoba mi sie stwierdzenie.
    Smierc to tez zmiana, jesli przyjac ze smierc to pewnik. Chociaz wielu w nia nie wierzy. I chyba kazdego zaskakuje.
    Ja bardzo lubie cie czytac, a drugie zycie bloga, czyli komentarze, sa bardzo ciekawe i da mnie jeszcze dodaja wartosci samemu blogowi.

  • Rybenko, wyrył mi to ktoś z mojej Pierwszej Ligi.

    ps. Pan juror blogowy radził zamknąć komentarze. Jest jak jest. Na razie. 🙂

  • Anonimowy

    Pani nie zamyka komentarzy… Nie:<. Piękny wpis. Jak dla mnie blog jest piękny. Wtedy tez był literacki i teraz tez jest:). I to jest piekne, bo Pani pisze tak prawdziwie i takimi metaforami. A zwiastun tego filmu mnie poruszył. Piękne, nie mogę tego inaczej opisać, bo chyba żadne nawet nie wiem jak wymyslne słowo nie opisze tego piękna.

  • Nie zamykam. Nie widzę powodów.

    Co do filmu – zachwyt, co do miasta na "O" – rozpacz.

  • Anonimowy

    Zgadzam się ze stwierdzeniem o nieuchronności zmian w życiu. Dla mnie zmiany to również rozwój, postęp, dojrzewanie.
    A metafory uwielbiam – często to jedyny i paradoksalnie najbardziej precyzyjny sposób by wyrazić to co się myśli i czuje. A w dodatku zostawiaja szerokie pole interpretacji.
    Mam wrażenie (subiektywne)że wchodzisz na "wyższy poziom wtajemniczenia" w obcowaniu z ludzmi którzy wiedzą że odchodzą. Wcześniej byłaś przy tych, którzy mogli i potrzebowali komunikować się słowem. Opowiadałaś ich historie. Teraz będąc przy tych, którzy nie mogą mówić czy poruszać się a równie mocno potrzebują obecności drugiego człowieka. To bardzo trudne ale wygląda na to że "ubierasz ich skórę", "kładziesz się w ich łóżkach", "podłączasz aparaturę…zawężasz świat" by ich lepiej zrozumieć i nauczyć się im pomagać.
    Pozdrawiam serdecznie! aga.ta

  • Anonimowy

    Zorko,
    dziękuję za Twojego bloga. Czytając, utwierdzam się w przekonaniu, że inni myślą i czują podobnie jak ja. Tylko nie potrafię o tym tak pisać.
    Pozdrawiam serdecznie
    MaryLoo

  • jak dla mnie Zorko możesz zamknac komentarze. Czytam a komentować nie mam potrzeby – bo co tu dodać? nie mam nic dodania od siebie.
    oczywiście piszę subiektywnie, cudze komentarze potrafią być bardzo ciekawe, pozdrawiam Cię mocno Obserwatorze i Gościu w Mieście 'O'.
    Zmysł wzroku bardzo Ci się wyostrzył, to pewne. 🙂

  • :*

  • Anonimowy

    Lubię czytać Twój blog – mi też kiedyś podobało się bardziej, bo zawsze byłam (i jestem) zafascynowana tym, ile wolontariusze mogą wnieść radości do hospicjum. Teraz pewnie podoba mi się mniej bo OIOM to moja praca, codzienność i tragedie ludzi (choć i wielkie pozytywne zdarzenia się tu dzieją, ludzie "spisani na straty" też czasem potrafią na swoich nogach wyjść ze szpitala- no nie z OIOMu, bo stąd jedzie się na łóżku na inny oddział, co już jest radiścią dla rodziny) tu po prostu są 🙁 A rozmyślanie o tym, co ci pacjenci czują, myślą – cóż, tego się nie robi dla własnego zdrowia psychicznego. My dbamy o to, żeby MOŻE opuścili ten swego rodzaju Czyściec drzwiami na inny oddział, dobrze, że jesteście Wy, którzy możecie poświęcić swój czas, żeby skupić się na psyche.

  • Na tym OIOMie nie jestem wolontariuszem.

    I rozumiem.

    Ps. Wielu miałaś pacjentów z zespołem zamknięcia i pozytywnym cdn? Mail?
    zorka7@gazeta.pl

  • Anonimowy

    Doznania synchroniczne, Zorko. Prawie. Mój nie wystuka nawet tak-tak powieką. Czasem tylko z gardła wyrywa się ryk. Lubi operę jak ja, chodził kiedyś po górach, jak ja. Dziś świadczą o tym tylko zdjęcia na ścianach i kolekcja płyt w jego pokoju z widokiem na ośnieżone szczyty. Kiedy z nim pracuję, opowiadam mu, co widzę za oknem, to go rozluźnia.
    Nie cierpię, kiedy ktoś go traktuje jak przedmiot, z którym można zrobić wszystko bez pytania o zgodę. Mam wtedy mordercze instynkty.

    Pozdrawiam
    Agnieszka

  • Wywalaj tę złość na zewnątrz; przy okazji jest szansa, że ktoś się czegoś nowego nauczy.
    Ja w podobnych sytuacjach bywam asertywna do bólu.

  • Anonimowy

    Oczywiście, ale nie wszyscy chcą się uczyć. Wielu chce przyjść na dyżur i jak najmniej kłopotliwie z niego wyjść. Dostać kasę na konto. To wszystko.
    Cóż. Na to się nic nie poradzi. Chyba, że ktoś ma ambicje zostania szefem. Ja nie mam.

    Agnieszka

  • Nie muszą chcieć.
    Ty robisz swoje, oni widzą. Jest szansa, że zauważą.

    Dobrze, że ty zauważasz, jesteś, działasz.

  • Anonimowy

    Nie ma innego wyjścia.

    Miłego dnia 🙂

    Agnieszka

  • Anonimowy

    Przeczytałam i znieruchomiałam. Bezruch to coś, czego nie chcę pamiętać.
    I żałuję, że na OIOMIE, na którym leżałam empatia była dobrem deficytowym, przynoszonym mi jedynie przez najbliższych … Nie było tam takich osób jak Ty.
    GBS-ka

  • Anonimowy

    Pani pewnie ma tam bliską osobę, w mieście na O, bo jak Pani nie jest tam wolontariuszem… to tak wnioskuję. Pobyt na OIOMie przy tak chorej osobie musi być bardzo wyczerpujący… Nienawidzę szpitali. tez kilka razy lądowali w szpitalu moi bliscy (na szczęście nie na OIOMie) i było to niemiłe przezycie…

    Justyna

  • kilka miesięcy na oiomie -spotkania z ojcem, który chciał żyć po wypadku. Niewydolność oddechowa, nadzieja pozostawała, że odłączą od respiratora,ale nie dało rady, 4 miesiące minęło jak nie żyje.
    Nie mówił przez respirator się nie dało….bardzo rozumiem Twoje komentarze, najgorsze, że on był przytomny, czuł i wiedział wszystko co się z nim dzieje.
    Jak wielkim trzeba być człowiekiem, aby być przy takich ludziach i ich rozumieć. Być kimś takim to dar Boży. Wspaniały blog.

  • olikkk

    Też tak uważam, obecność takich osób przy chorych to pocałunek od Boga 🙂

    Zorko życzę Co dużo siły i zdrowia 🙂

  • Anonimowy

    Też lubiłam Twego bloga mniej literackiego z metaforami niedomówieniami, czytałam wiedząc o co chodzi wzruszajac się nad napisanymi historiami. Masz prawo zmienić bloga w co chcesz, ale wiedz że to własnie dzieki tamtemu kształtowi bloga, doboru słów , pisaniu wprost od serca i tak że nawet ja głupia wiedziałam co masz na myśli zdobyłas uznanie swoich czytelników. I to oni chyba tez mieli jakiś mały wpływ na to który blog wygrał bo podobał im się najbardziej.
    Poetycka metafora mi nie leży nie łapię nie rozumiem nie mogę załapać o co chodzi za głupiam a tak chciałabym chłonąć dobre myśli.
    Prawo autora jest po twojej stronie prawo opinii po mojej.
    Buziak
    Pozdrawiam
    Joanna ze Szczecina

  • Joanno, rozumiem, szanuję.

    Uznanie czytelników nie jest priorytetem na zorkowni, nigdy nie było. To nade wszystko myśloodsiewnia, plus coś tam jeszcze. Nagroda była wielkim prezentem, radością, urosło mi serce, ale nie po to pisałam/piszę bloga. Mam ostatnio bardzo trudny czas, sporą kumulację ciężkich rzeczy – albo jestem na OIOMie, albo siedzi mi w głowie. Plus kilka innych tematów – kaliber podobny i bardzo prywatny.
    Pisanie wprost nie jest możliwe. A pisać czasem bardzo chcę. O hospicjum będzie tak jak do tej pory. Na razie mam przerwę, muszę łapać oddech.

  • Kochana, jesteś po prostu Artystką, a to nic złego. Pisz jak chcesz – i tak Cię będę czytać…