Babeczkafeatured
…
– Mąż przyjaciółki bardzo chory. Nie dają rady. Co robić, Aga? – w słuchawce głos Eli, żony Marka.
Po tygodniu trzymam Pawła za rękę. Paweł płacze.
Wiem, jakie są oczekiwania, nie mogę być jednak częściej niż raz w tygodniu. Poczucie winy plus 10; teoria, którą tłukę na studiach, na nic się zdaje.
Ta sama sala, w której umarł Marek.
Wiem, że jeśli Ela tu dotrze, będzie ciężko.
Ela dociera wieczorem.
Przyjeżdżam więc tego dnia raz jeszcze. Obok Pawła rodzina i przyjaciele. Ela ściska mnie jak siostrę. Dużo serdecznych słów, troski. Nie umiem sobie poradzić z wdzięcznością; robię się smutna. Mogłabym przecież więcej/częściej/bardziej.
Uciekam do innych sal i historii. Czas z rodziną jest zawsze czasem świętym, nie dla mnie. Wypracowałam własny kodeks.
Na koniec dostaję od Eli pudełko. W pudełku babeczki. Deja vu.
Dzień ostatnich urodzin Marka.
Ja zawekowana na uczelni. Wpadam do hospicjum dopiero około 22.00. Marek wręcza mi zawiniątko, które cały dzień czekało w ukryciu. Babeczki Eli – kruche, posypane orzechami, z pyszną masą kajmakową. Odprysk domu, normalności.
Jem w samochodzie i płaczę.
I teraz znów.
Wsiadam do auta, jest noc. W oddali miarowy szum dwupasmówki, niespieszne kroki wzdłuż płotu, blokowy patchwork ze świateł.
Silnik śpi.
Ten wieczór, tamten wieczór.
Słodkie ciastko ze szczyptą soli.
Do smaku.
Do domu.
.
-
Demostenes
-
Anonimowy
-
no_i_co_z_tego
-
doktorant-na-obczyznie-londyn.com
-
Anonimowy
-
rybenka
-
Anonimowy
-
kasia
-
doktorant-na-obczyznie-londyn.com
-
viki
-
iwonaa
-
Oliwia
-
Dorothea
-
Małgosia